Donald Tusk jest w Kuwejcie, ale i tam dopadli go dziennikarze z pytaniami o ministra Drzewieckiego. "Co do scysji małżeńskich - ja nie łaknę szczególnie precyzyjnej wiedzy od moich urzędników, jak im się wiedzie w życiu prywatnym, o ile to nie przekracza pewnych granic" - powiedział szef rządu.
>>> Dowiedz się, do jakich materiałów o ministrze Drzewieckim dotarła TVN
Reporterzy programu TVN "Teraz My" przedstawili wczoraj dokumenty, z których wynika, że Mirosław Drzewiecki został 31 grudnia 1999 roku zatrzymany przez policję w Miami za pobicie żony. Miał też wtedy podpisać dokument, że nie dysponuje majątkiem i jest bezrobotny. Drzewiecki i jego żona potwierdzili zatrzymanie, ale zaprzeczyli wersji o pobiciu.
Donald Tusk, odnosząc się do tych informacji, przyznał, że Drzewieckich zna dość długo i dobrze. "Odnosiłem zawsze wrażenie, że są wyjątkowo dobranym małżeństwem" - zaznaczył premier.
Szef rządu nie chciał jednak powiedzieć, czy po powrocie będzie domagał się od ministra wyjaśnień. "Pewnie będę ciekawy, jak to wyglądało od strony prawnej, ale nie sądzę, aby poza taką smakowitością sprawy z punktu widzenia tabloidów miało to większe znaczenie dla funkcjonowania ministra" - powiedział.
Drzewiecki przyznał wczoraj w TVN, że nie poinformował o historii z Miami premiera Donalda Tuska. "Ona była incydentalna. Zdarzyło się, jak się zdarzyło" - zaznaczył. Jak powiedział, opowiadał tę historię jedynie w kręgu swoich znajomych.