Dlaczego nie Zbigniew Chlebowski czy Mirosław Drzewiecki? PiS chce bowiem badać sprawę dopłat do automatów. Dzięki nim Skarb Państwa miał czerpać zyski rzędu 500 mln zł rocznie z branży hazardowej. I PO się zgadza. Z jednym zastrzeżeniem - by zacząć to robić od samego początku. "A na starcie było to, co z dopłatami do automatów działo się w Ministerstwie Finansów za czasów Gilowskiej. To wtedy wszystko się zaczęło. Pamiętajmy, że to ona powiedziała: "Gdy tylko ruszyłam ten temat, zwaliła się lobbingowa lawina” - przekonuje nasz rozmówca. Jego zdaniem Gilowska powinna wyjaśnić komisji, co miała wówczas na myśli, kto lobbował i jaki miał w tym interes. Na tym nie koniec, bo zdaniem innego z polityków PO była minister finansów mogłaby pomóc w pracach komisji, wyjaśniając, kto był autorem pomysłu dopłat i po co zostały wymyślone.
Pierwszy wątek - automaty
Na razie o liście świadków, których wezwie komisja, nie chce rozmawiać przewodniczący Mirosław Sekuła z PO. Jak mówi, jest na to jeszcze za wcześnie. "Jutro spotkamy się na posiedzeniu poszerzonego prezydium i zastanowimy się nad harmonogramem naszej pracy. Mamy mało czasu i musimy go dobrze wykorzystać" - podkreśla. Pytany jednak o to, czy sprawa dopłat do automatów może być wątkiem, od którego komisja rozpocznie prace, potwierdza. "Tak, to wynika z dwóch rzeczy. Po pierwsze, z racjonalności pracy. A po drugie, jest to wątek, który możemy badać, jeszcze nie mając certyfikatu dostępu do tajnych dokumentów" - mówi.
Prawo i Sprawiedliwość twardo jednak obstaje przy tym, by prace rozpocząć od tego, co z ustawą hazardową działo się już za rządów PO. "To jest w tej sprawie najważniejsze" - podkreśla zasiadająca w komisji Beata Kempa. Pytana o przesłuchanie Gilowskiej mówi krótko: "To byłaby tylko strata czasu".
Zdaniem Kempy, gdyby jednak większość komisji zdecydowała inaczej, PiS będzie pytać byłą wicepremier o interpelacje, jakie w sprawie ustawy hazardowej wysyłał do niej ówczesny poseł PO, a do niedawna wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld. "To naprawdę bardzo interesujący materiał" - podkreśla Kempa.
O wezwaniu Gilowskiej nie chce się na razie wypowiadać wiceszef komisji Bartosz Arłukowicz z SLD. "Zanim zacznę składać jakiekolwiek wnioski, chcę się zapoznać z dokumentacją. Proponuję politykom PO, żeby podjęli choć próbę analizy faktów, zanim rozpoczną zabawę w politykę" - podkreśla.
Jutro poznamy ekspertów
Decyzje w sprawie wezwania pierwszych świadków komisja podejmie najwcześniej w czwartek, na pierwszym roboczym posiedzeniu. Jutro, poza ogólną dyskusją o harmonogramie prac, możemy się spodziewać jedynie decyzji w sprawie komisyjnych ekspertów. PiS chce, by były to osoby z Fundacji Batorego, Transparency International i wyższych uczelni ekonomicznych. "Taki skład dawałby nam pewną gwarancję profesjonalizmu i niezależności tych osób" - przekonuje posłanka Kempa.