Statystyki nie zmieniają się od lat. Co piąty Polak przyznaje się, że bije swoje dzieci. Jeden z raportów ministerstwa pracy i polityki społecznej wyliczał, że aż 63 proc. badanych było w dzieciństwie karanych klapsami, 38 proc.było bitych pasem lub innym przedmiotem.

Reklama

Odpowiedzią ma być nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Prace nad nią trwają od ubiegłego roku i właśnie wkraczają w decydującą fazę. Dzisiejsze spotkanie specjalnej sejmowej podkomisji - która rozpatruje zarówno projekt rządowy jak i lewicy - ma być już ostatnim. "Uzgodniliśmy, że zapis o tym, iż pracownik socjalny może odebrać dziecko musi zostać uchwalony" - mówi nam szefowa podkomisji Magdalena Kochan, która w klubie PO nadzoruje sprawy polityki społecznej i rodziny. Chodzi o umożliwienie pracownikom socjalnym interwencję bez konieczności wcześniejszego uzyskania zgody sądu. Zgodnie z projektem, dziecko będzie odbierane rodzicom tylko wówczas, gdy pozostawienie go w domu będzie narażało go na ryzyko utraty życia lub zdrowia. Ostatecznie zaś o losach dziecka i tak zadecyduje sąd rodzinny, który w ciągu 24 godzin będzie musiał zostać poinformowany o decyzji pracownika socjalnego.

"To bardzo dobre propozycje. Dziś pracownicy socjalni bardzo niewiele mogą zrobić. A smutna prawda jest taka, że w bardzo wielu przypadkach nie mają żadnych wątpliwości, że dzieci należy zabrać z domu" - mówi Beata Mirska ze stowarzyszenia "Damy Radę", które zajmuje się walką z wykluczeniem społecznym.

PO i SLD są też zgodne co do konieczności przegłosowania zakazu bicia dzieci i eksmisji sprawców przemocy. "Doskonale pamiętam, jak usiłowałam przeforsować ten zapis za rządów SLD. Usłyszałam wtedy, że jest niewykonalny, bo mieszkanie jest wielkim dobrem i istnieje ryzyko, że kobiety będą niesłusznie oskarżać mężów o przemoc, żeby tylko usunąć ich z mieszkania. Dla mnie to niedopuszczalne" - mówi posłanka lewicy Izabela Jaruga-Nowacka. I dodaje, że każdego roku w rezultacie przemocy domowej umiera w Polsce 50 kobiet. "Wszystko idzie w tym kierunku. Chcemy uchwalić odpowiednie zapisy na wzór austriacki" - zapewnia Kochan.

Chodzi o to, by wezwani na interwencję policjanci, mogli bez wyroku sądu nakazać sprawcy przemocy opuszczenie mieszkania. "Przepisy trzeba jednak zapisać bardzo precyzyjnie, tak aby zapewniły mężczyźnie możliwość odwołania od takiej decyzji" - dodaje Kochan.

Platforma i lewica porozumiały się też co do zakazu bicia dzieci. Za będą też głosować posłowie PSL. Wątpliwości zgłasza jedynie Prawo i Sprawiedliwość. Szanse, że radykalne przepisy, jakie zarekomenduje podkomisja, zostaną przegłosowane w Sejmie są bardzo duże. Temat walki z przemocą wywołał przecież sam premier Donald Tusk. Półtora roku temu - po fali medialnych doniesień o skatowanych dzieciach zapowiedział wprowadzenie całkowitego zakazu bicia dzieci.