Platforma Obywatelska zaproponuje taką zmianę konstytucji, by pełną odpowiedzialność za władzę wykonawczą ponosił "gabinet, wspierany przez większość parlamentarną". Według propozycji przedstawionej przez Donalda Tuska, w kolejnych wyborach prezydent miałby być wybierany przez Zgromadzenie Narodowe, a nie w wyborach powszechnych. Taka głowa państwa nie powinna mieć - zdaniem premiera - możliwości wetowania ustaw.

Reklama

"Uważam, że jest możliwe, by stało się to praktyką jesienią przyszłego roku" - ocenił szef rządu. Podkreślił, że chodzi o to, by jasno określić "w czyich rękach jest władza wykonawcza". Według Tuska, efektem tych zmian będzie usunięcie ograniczenie konfliktu i kłótni, która towarzyszy polskiemu życiu publicznemu.

Premier dodał, że będzie nakłaniał partie do poważnej rozmowy o zmniejszeniu wielkości obu izb polskiego parlamentu - Sejmu i Senatu. Opowiada się też za wyborem senatorów w okręgach jednomandatowych, a posłów - według ordynacji mieszanej.

"Gorąco polecam tę naszą refleksję i oczekiwanie wielu naszych rodaków, aby wydatnie zmniejszyć rozmiar obu izb, aby posłów i senatorów wybierać - jeśli nie w logice ordynacji większościowej i w okręgach jednomandatowych, bo na to pewnie zgody nie będzie - to proponowałbym przemyślenie, czy nie moglibyśmy przyszłego Senatu wybrać w logice okręgów jednomandatowych, mniej licznego i bardziej zależnego od wyborcy. Sejm mógłby być wybrany w logice ordynacji mieszanej" - mówił Donald Tusk.

Reklama

"Projekt zmian konstytucji jest do zrealizowania najpóźniej w miesiącach wczesnojesiennych przyszłego roku" - uważa prezes Rady Ministrów. Według niego, stanie się to pod warunkiem, że zaczniemy dziś pracę. "To znaczy, że tuż po Nowym Roku w Sejmie znajdzie się projekt ograniczonych, nie rewolucyjnych, ale mądrze korygujących ustrój, zmian konstytucyjnych" - oświadczył. "W styczniu projekt byłby procedowany zgodnie z kalendarzem konstytucyjnym. Latem bylibyśmy z całym procesem gotowi" - przekonywał premier.

Tusk dodał, że takie propozycje zmian może on dziś złożyć, bo "nie ma żadnej obawy przed ewentualnym startem w wyborach prezydenckich". "Chcę przeciąć wszelkie spekulacje tych, którzy szukaliby w tych pomysłach drugiego dna" - dodał Tusk. Jego zdaniem, wybory prezydenckie mogą w Polsce się stać zarzewiem niepokoju, m.in. dlatego że "zapasy polityczne mogą osłabiać możliwości danego kraju i jego reputację".

Szef PO dodał, że własną opinię przedstawili w całej sprawie trzej byli prezesi Trybunału Konstytucyjnego, a projekt narodził się w wyniku głębszych dyskusji, w tym autorytetów zgrupowanych w konwersatorium Doświadczenie i Przyszłość. "Nie chcemy ani odkrywać Ameryki, ani narzucać nikomu własnego poglądu" - oświadczył Tusk.

Cały pakiet zmian, o których premier mówił podczas debaty urządzonej na dwulecie rządu PO-PSL, oznaczałby ogromne zmiany w ustroju naszego kraju. Jednak premier, przedstawiając je, zapewniał, że nie chce rewolucji, a jedynie korekty ustrojowej.