Grzegorz Osiecki: Spodziewa się pan jakiejś reakcji Moskwy na informację o lokalizacji bazy rakiet Patriot w Morągu? Rosyjski MON dementował co prawda doniesienia o wzmocnieniu floty w Kaliningradzie, ale to wygląda na sondowanie naszych reakcji.
Bogdan Klich: Patrioty to broń często defensywna. W Polsce pojawia się nowy system obrony - nie ma powodu do żadnych niepokojów. Stanowisko rosyjskiego Ministerstwa Obrony traktuję jako wiążące.
Patrioty zostaną włączone w nasz system obrony powietrznej?
Gdy zostaną wyposażone w odpowiedni integrator, ale nie od razu.
Kiedy powstanie będziemy posiadać w pełni zmodernizowany system obrony powietrznej?
Do 2018 roku zaplanowaliśmy znaczącą modernizację naszego systemu obrony powietrznej za niebagatelną kwotę 2,13 mld zł. Ale oczywiście proces ten będzie kontynuowany także później.
Będzie miał kto je obsługiwać? BBN twierdzi, że profesjonalizacja armii może się nie udać.
BBN biadoli z braku innych zajęć. I nie byłoby w tym problemu, gdyby nie wprowadzało opinii publicznej w błąd. Proces profesjonalizacji idzie jak w szwajcarskim zegarku. W 2008 roku ostatni raz młodzi Polacy zostali przymusowo wcieleni do armii.
Został zawieszony pobór, a w zeszłym roku ostatni żołnierze zasadniczej służby wojskowej opuścili koszary. Od sierpnia 2009 polskie wojsko jest w pełni zawodowe. To, co założył rząd jest realizowane zgodnie z planem.
To jak liczna teraz jest nasza armia?
Polska ma dziś 100 tysięcy żołnierzy zawodowych. W grudniu przyjęliśmy pierwszych 600 ochotników, a wczoraj zakończyliśmy drugą fazę przyjęć kolejnych 1400 osób. W przyszłości będziemy utrzymywać poziom 100 tysięcy regularnej armii.
Jeszcze niedawno były obawy o powodzenie naboru?
Od razu próbowałem je rozwiać. Nie mamy niedoboru, a nadmiar kandydatów. W naszej bazie danych zarejestrowało się około 20 tysięcy chętnych do wstąpienia do wojska. W pewnym momencie pojawiły się nawet wątpliwości, czy uda się ich zagospodarować ze względu na oszczędności. Jak widać robimy to konsekwentnie w zależności od potrzeb.
czytaj dalej
Ale to na razie armia zawodowa z nazwy.
Znaczna większość żołnierzy to zawodowcy z wieloletnim stażem. Część nowych ma za sobą także podstawowe przeszkolenie wojskowe. Od początku roku wprowadziliśmy zupełnie nowy model szkolenia. Armia zawodowa wymaga innego trybu przygotowania, niż armia z poboru. Ten nowy model przewiduje trzyletni cykl szkolenia, w którym koncentrujemy uwagę na zgrywaniu pododdziałów.
Tyle że armia musi działać już.
I działa, czego przykładem są nasze misje zagraniczne. W tym roku mamy jeszcze trzy ważne zadania związane z profesjonalizacją: zmianę polityki zakwaterowania, reformę systemu żywienia w wojsku i, co najtrudniejsze, stworzenie Narodowych Sił Rezerwowych.
To będzie coś na kształt amerykańskiej Gwardii Narodowej?
Nie powielamy wzorca z USA. Tworzymy nowy rodzaj służby, w którym będą uczestniczyć pasjonaci wojska i specjaliści z deficytowych w wojsku dziedzin. Na co dzień będą zatrudnieni w cywilnych zakładach. Będą służyć w armii na podstawie kontraktu, a będą powoływani do wojska w sytuacjach kryzysowych.
A jak zachęcicie takie osoby do służby?
Wojsko wypłaci im żołd za czas służby i ćwiczeń. A pracodawcy będą za ich nieobecność dostawać rekompensaty finansowe.
Jak duże będą te siły?
Do 20 tysięcy osób. Teraz osiągnęliśmy ostateczny poziom armii regularnej 100 tysięcy osób, a od drugiej połowy roku zaczynamy przyjmować do Narodowych Sił Rezerwowych.
Jak bardzo w zapełnieniu szeregów pomógł kryzys ekonomiczny?
Ewidentnie tak. Widać to po liczbie ochotników. Armia jest stabilnym pracodawcą. Co więcej, w zeszłym roku zostały wprowadzone radykalne podwyżki żołnierskich płac. Wynagrodzenie szeregowego zawodowego wzrosło o 13,6 proc., a szeregowych nadterminowych aż o 26 proc. Oczywiście plus dodatki.
czytaj dalej
Czyli ile zarabia dziś szeregowy zawodowy?
Dostaje 2500 zł bez dodatków. Armia jest konkurencyjnym pracodawcą, bo jest przewidywalna i nieźle płaci. W dodatku często jeden małżonek jest wojskowym, a drugi pracuje w wojsku jako cywil, więc rosną dochody w rodzinach wojskowych. Wywiązaliśmy się też z zapowiedzi co do legislacji, bo Sejm przyjmuje właśnie ostatnią z ustaw z pakietu profesjonalizacji, tę o świadczeniu mieszkaniowym dla żołnierzy.
To oderwie żołnierza od koszar?
Od połowy roku żołnierz będzie mógł dostawać do ręki gotówkę, by wynająć mieszkanie, o ile wojsko nie zaproponuje mu kwatery lub miejsca w internacie. Przewidujemy, że to świadczenie będzie wynosiło od 300 do 900 złotych w zależności od garnizonu. Bo koszty wynajmu zależą od lokalnego rynku.
I to w sytuacji, gdy MON i przemysł zbrojeniowy w ubiegłym roku dotknęły głównie cięcia.
Musieliśmy oszczędzać, więc stosowaliśmy protezę, jak np. zamówienia finansowane przezAgencję Rozwoju Przemysłu, by nie stanęły nasze zakłady zbrojeniowe. Ale w ubiegłym roku wszystkie wydatki zostały planowo zrealizowane i nie ma już zjawiska przesuwania należności na kolejny rok. W najbardziej pesymistycznym wariancie, w tym roku będzie o 900 mln zł. więcej niż w 2009 roku. To oznacza, że na zakupy uzbrojenia możemy wydać o co najmniej 300 mln zł więcej, a na wydatki bieżące dodatkowo 400 mln zł. Do 2018 roku wydamy 42,5 mld zł. na nowe uzbrojenie, w tym około 30 mld na czternaście programów strategicznych.
Czyli nie ma już mowy o zmianie ustawy o modernizacji sił zbrojnych i obniżaniu wskaźnika 1,95 proc. PKB wydatków na wojsko?
Takie rozwiązanie nie wchodzi w grę.