Im system prostszy, tym lepszy - z takiego założenia najpewniej wychodzi Waldemar Pawlak, przekonując do zalet systemu emerytalnego KRUS.

"Obowiązuje w nim stała, ryczałtowa stawka. I za tę stawkę przysługuje podstawowa emerytura. Za stawkę w wysokości 68 złotych otrzymuje się świadczenie w wysokości około 600 złotych. To nie jest dużo - ale podobnie działają systemy emerytalne w krajach takich, jak Szwecja czy Kanada. Tam o to, co jest ponad standard, każdy troszczy się sam" - mówi Pawlak "Dziennikowi Gazecie Prawnej".

Reklama

Na dowód tej tezy przedstawia proste kalkulacje. "Łatwo policzyć, że stawka w wysokości 100 złotych miesięcznie odprowadzana przez 40 lat i lokowana na 5 procent w skali roku, dawałaby na koniec około 150.000 złotych. Gdybyśmy te pieniądze wypłacali w ciągu następnych 20 lat, to moglibyśmy wypłacać sobie po 1000 złotych miesięcznie. Tak właśnie działa KRUS" - mówi wicepremier.

Zdaniem Pawlaka, zamiast likwidować rolnicze kasy emerytalne, należałoby raczej skorzystać z ich doścwiadczeń i zreformować na ten wzór zasady naliczania świadczeń dla wszystkich Polaków.

"Przecież do ZUS też dopłacamy i to w przeliczeniu na jednego emeryta więcej niż do KRUS. Gdybyśmy mieli system podobny do szwedzkiego czy kanadyjskiego, oparty na prostej zryczałtowanej składce, te tysiące ludzi mogłyby się zająć jakąś bardziej efektywną pracą – z korzyścią dla gospodarki i budżetu oczywiście" - przekonuje szef Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Co jeszcze według ministra gospodarki świadczy o atrakcyjności KRUS? Fakt, że od 10 lat wydatki na rolnicze emerytury spadają, "z poziomu 7-8 procent wydatków budżetu do około 5 procent obecnie. W tym samym czasie dopłaty do powszechnego systemu emerytalnego wciąż rosną. Na sam ZUS z poziomu około 8 procent do 14 w 2008 roku. Ten system staje się po prostu niewydolny" - podsumowuje Waldemar Pawlak.

Reklama

p

Cały wywiad z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem w poniedziałkowym wydaniu "Dziennika Gazety Prawnej"