Głosowanie odbędzie się najprawdopodobniej w piątek.

Posłanka PiS Beata Kempa przedstawiając projekt uchwały, podkreślała, że materia prac komisji, w której zasiada, obejmuje bardzo szeroki - liczący wiele tysięcy stron - zakres materiału dowodowego. "Do komisji systematycznie napływają nowe materiały" - dodała.

Reklama

W ocenie Kempy członkowie komisji badającej tzw. aferę hazardową ze względu na tempo jej prac nie są w stanie rzetelnie przygotowywać się do przesłuchań. "Jesteśmy po prostu zdani tylko i wyłącznie na wersję świadka, co jest niedopuszczalne" - powiedziała. Kempa zwróciła uwagę, że "istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że niezbędne będzie przeprowadzenie konfrontacji świadków".

Wśród argumentów przemawiających za wydłużeniem czasu prac komisji Kempa wymieniła również fakt, że Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie przekazała jeszcze "dużej części materiału dowodowego w postaci stenogramów rozmów (...) sporządzonych w wyniku działań operacyjnych CBA". Posłanka zwróciła również uwagę, że komisja pracuje bez ekspertów.

Według Kempy, ponieważ sprawy badane przez komisję mają "charakter rozwojowy", to niewykluczone jest, że będzie trzeba rozszerzyć także zakres przedmiotowy jej prac.

Posłanka zwróciła również uwagę, że prokuratura na 7 kwietnia wyznaczyła sobie wstępny termin zakończenia śledztwa w sprawie tzw. afery hazardowej.

Poseł PO Witold Pahl, który w imieniu swego klubu zadeklarował poparcie dla projektu przedłużającego prace komisji, zapewniał, że żadna z sił politycznych nie jest zainteresowana ani nie zgodzi się na "sprzątanie prawdy pod dywan". Pahl podkreślał, że ogrom materiału dowodowego spływającego do komisji oraz konieczność współpracy z innymi organami spowodowały potrzebę przedłużenia czasu prac komisji.

Reklama

Przedstawicielka PiS Marzena Wróbel zwróciła uwagę, że PiS od początku stało na stanowisku, że w uchwale powołującej komisję wyznaczono zbyt szybki i "nierealny" termin zakończenia jej prac - koniec lutego 2010 r. PiS - jak mówiła posłanka - zwracało też uwagę na zbyt szeroki zakres prac komisji.

czytaj dalej



"By ukryć obraz kompromitujących się polityków PO, partia rządząca postanowiła badać prace legislacyjne nad ustawą hazardową od politycznej starożytności po dzień dzisiejszy" - powiedziała Wróbel. Oceniła, że prace komisji opóźniło wyłączenie na miesiąc członków PiS - Beaty Kempy i Zbigniewa Wassermanna - z prac komisji, co - zdaniem posłanki - było "uderzeniem w procedury demokratyczne".

Również poseł PSL Franciszek Stefaniuk uznał, że pierwotny termin zakończenia prac komisji był nierealny, m.in. z powodu dużej liczby świadków do przesłuchania i ogromu materiału dowodowego. Ocenił, że koniec kwietnia jako termin zakończenia prac komisji jest realny pod warunkiem, że tempo prac będzie takie jak do tej pory.

Stefaniuk chwalił prezydium komisji hazardowej, czyli jej przewodniczącego Mirosława Sekułę (PO) i wiceprzewodniczącego Bartosza Arłukowicza (Lewica), którzy - jak mówił - "dzielnie inspirują" członków komisji do prac. "Aż często robimy bokami, że nie możemy po prostu nadążyć" - dodał.

Także Arłukowicz podczas środowej debaty podkreślał, że lutowy termin zakończenia prac komisji był nierealny. Zapewnił, że Lewicy w komisji nie chodzi o "ściganie pędzącego królika czy polityczne niszczenie niektórych polityków", ale o wyjaśnienie i dojście do prawdy, a do tego potrzeba czasu i dokumentów.

"Chcielibyśmy, aby Platforma Obywatelska i jej liderzy zrozumieli, że komisja po pierwsze nie została powołana przeciwko nim. Ja tę deklarację składam z tego miejsca, że ta komisja nie jest przeciwko PO, ale też ta komisja nie jest w ich interesie. Komisja jest po to, aby walczyć z patologią w życiu publicznym" - oświadczył Arłukowicz. Jak dodał, prace komisji pokazują, że Polska nadal nie jest Polską równych szans.

W czasie drugiego czytania projektu, które odbyło się tuż po pierwszym czytaniu w środę wieczorem, Arłukowicz - w imieniu klubu Lewicy - złożył poprawkę przewidującą przedłużenie prac komisji do końca czerwca 2010 roku.

Odpowiadając na pytania posłów Beata Kempa, która przedstawiała projekt PiS, krytycznie oceniła sposób prowadzenia prac komisji przez jej przewodniczącego Mirosława Sekułę. W tym kontekście powiedziała m.in. o niezrealizowanych wnioskach w sprawie dokumentów, które niezbędne są w pracach komisji.

"Rolą przewodniczącego komisji jest organizowanie prac komisji, jeśli są przekraczane terminy, jeśli chodzi o przesyłanie tych dokumentów, to jest coś takiego jak zwykły monit" - podkreśliła Kempa.

Posłanka powiedziała również, że jej zdaniem komisja nie powinna mieć wyznaczonego terminu zakończenia prac. "Sprawa jest rozwojowa i bardzo poważna z punktu widzenia kondycji państwa polskiego" - powiedziała. Poinformowała również, że jako członek komisji nie ma żadnych dodatkowych uposażeń z tytułu zasiadania w komisji.