PAULINA NOWOSIELSKA: Trybunał Konstytucyjny uznał kilka dni temu, że obniżenie emerytur byłym funkcjonariuszom SB jest zgodne z Konstytucją. To koniec rozliczania się z przeszłością?
ARKADIUSZ MULARCZYK: Tak stawiając sprawę: na pewno nie. Faktyczne rozliczenie z komunizmem w Polsce nie nastąpiło. A to, co mamy ma jakiś kadłubowy charakter. Wyrok w tej sprawie powinien być tylko jednym z elementów szerszego rozliczania państwa z systemem komunistycznym. Pamiętajmy, że ustawa nie objęła np. wojskowych służb specjalnych w tym Informacji Wojskowej. Wiele ówczesnych instytucji wojskowych, pełniło podobne funkcje, co SB, a ich funkcjonariusze pobierają po staremu swoje świadczenia.
PiS szykuje jakąś uzupełniającą ustawę?
W obecnym parlamencie nie ma szans na jakiekolwiek dalsze zmiany w tym trudnym, rozliczeniowym, temacie. PO idzie raczej w odwrotnym kierunku. Dla przykładu: chce ograniczyć dostęp do archiwów IPN poprzez możliwość zastrzeżenia dostępu do nich. Tak jest w projekcie, nad którym obecnie pracujemy w Sejmie. PO nie chce popełnić błędu PiS, które w poprzedniej kadencji, właśnie przez lustracje, zostało zaatakowane przez wiele wpływowych środowisk. Zwłaszcza część środowisk dziennikarskich i naukowych zarzucała nam obłudnie łamanie standardów prawa. Ci ludzie zwalczali PiS, bo bali się lustracji!
Czyli samo obniżenie emerytur było czysto propagandowym zabiegiem?
Tak to odbieram. Postulowaliśmy szersze zapisy, m.in. objęcie ustawą wojskowych służb specjalnych. Nie rozumiem, dlaczego PO się na to nie zgodziła. Chcieliśmy szerszego ujawnienia tajnych archiwów SB. I znów: nie rozumiem, skąd brał się opór Platformy.
Ostatnio prezes IPN potwierdzał, że Ryszard Kapuściński był współpracownikiem bezpieki PRL. Może grzebanie się w przeszłości jest po prostu niebezpieczne?
Na pewno tak właśnie jest w przypadku ludzi, którzy osiągnęli pozycje zawodowe i naukowe poprzez fakt współpracy z SB. Zapisy w archiwach to dla nich puszka Pandory. Przez to niestety podstawy polskiej demokracji są cały czas zatrute. Ludzie ci zawsze będą przeciwnikami lustracji i zawsze będą relatywizować historię.
Sędzia Andrzej Rzepliński powiedział, że Konstytucja nie określa granic czasowych dokonania rozliczeń z systemem komunistycznym. Czy to nie ryzykowne? Bo znając polskie realia możemy rozliczać się w nieskończoność?
Fakt, to jest nowe postawienie sprawy. Dotychczas wśród prawników dominował pogląd, że na rozliczanie się z przeszłością wystarczy odpowiedni okres, 10 czy 20 lat. Pośrednio wynikało to z rezolucji Rady Europy.
Czytaj dalej >>>
Tej rezolucji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy z 1996 roku, która postulowała wyciszanie starych sporów? Na którą Trybunał wcześniej się powoływał, a którą teraz sam zanegował?
Ta akurat rezolucja została przygotowana przez rumuńskiego parlamentarzystę w Radzie Europy, a opierała się na opracowaniu amerykańskiego profesora, jak rozliczać system komunistyczny w młodych demokracjach. Była więc de facto zbiorem poglądów naukowych. Ja uważam, że tej sprawy nie można uogólniać. Każde postkomunistyczne państwo powinno wypracować swój system rozliczania się z przeszłością i nie należy go ograniczać w czasie. Ostatnie orzeczenie Trybunału pokazuje, że nadszedł czas na doprecyzowanie ustawy. Bo dlaczego generał Jaruzelski, który wprowadzał stan wojenny, ma świadczenia emerytalne na maksymalnym poziomie, a szeregowym funkcjonariuszom SB, którzy byli jedynie wykonawcami jego woli, zostały one obniżone?
Czyli jedną niesprawiedliwość społeczną zastąpiono inną?
Orzeczenia Trybunału w wielu sprawach są nie tylko wewnętrznie sprzeczne, ale też salomonowe.
Tylko, czy to na pewno był salomonowy wyrok?
Dziwi mnie pozostawienie uprzywilejowanych świadczeń emerytalnych dla członków WRON, ale cieszę się, że po 20 latach od Okrągłego Stołu uporaliśmy się przynajmniej częściowo z problemem emerytur.
Krytycy wyroku Trybunału mówią, że funkcjonariusze, którzy w 1990 roku zostali pozytywnie zweryfikowani, teraz mogą czuć się oszukani przez państwo. Tamta weryfikacja była fikcją?
Kadłubowa lustracja w Polsce nie odsunęła funkcjonariuszy i współpracowników SB od pełnienia funkcji publicznych. Utrzymywanie uprzywilejowanych świadczeń dla tych, którzy na różnych poziomach utrzymywali system represji kłóciło się z elementarnym poczuciem sprawiedliwości społecznej.
Nie wszyscy funkcjonariusze bili.
Nawet, jeśli któryś z nich pracował tylko w administracji służb, dlaczego ma mieć emeryturę dwa razy wyższą od kogoś, kto pracował w zwykłym urzędzie? Zresztą ci ludzie nie zostali teraz ukarani. Karą byłoby, gdyby dostali minimalną emeryturę. Tymczasem będą mieli średnią krajową.
Osoby, które jednak poczuły się pokrzywdzone zapowiadają, że oddadzą sprawę do Trybunału Praw Człowieka. Mogą wygrać?
Każdy obywatel ma takie prawo. Oczywiście istnieje pewne niebezpieczeństwo, jak do sprawy podejdzie Trybunał w Strasburgu. Choć z tego, co obserwuję, dotąd Trybunał szanował prawo każdego kraju postkomunistycznego do rozwiązywania problemów z przeszłości. Zdziwiłbym się, gdyby tym razem Trybunał uznał, że Polska nie ma prawa do własnych regulacji w tym zakresie. Takie orzecznictwo wkraczałoby mocno w fundamenty naszego państwa i naszej demokracji.
p
*Arkadiusz Mularczyk jest posłem PiS