Przeprosiny nakazał opublikować Sąd Okręgowy Warszawa-Praga.

Sąd uwzględnił główną część pozwu posła, w którym żądał on od Stępnia przeprosin w kilku mediach oraz wpłaty 10 tys. zł na cel społeczny. Sąd uznał zarzuty Stępnia wobec posła za "nieuzasadnione i nietrafne". Według sądu, adekwatne do naruszenia dóbr osobistych posła będą przeprosiny tylko w "Rzeczypospolitej" oraz wpłata 5 tys. zł. Wyrok jest nieprawomocny, Stępień będzie apelował.

Przedmiotem procesu był wywiad z 2008 r. dla "Rz", gdzie Stępień powiedział, że nie znalazł podpisów Mularczyka na aktach sędziów TK Adama Jamroza i Mariana Grzybowskiego, które poseł przeglądał w IPN w maju 2007 r. - a podpis powinien być. "Są dwie możliwości: albo wobec posła Mularczyka IPN zastosował inną procedurę dostępu do teczek niż przewidziana przez prawo, albo poseł ten wprowadził w błąd Trybunał" - mówił Stępień.

Chodzi o sprawę zapoznawania się przez Mularczyka w IPN z aktami służb specjalnych PRL nt. tych sędziów TK w 2007 r. W trakcie badania przez TK ustawy lustracyjnej, Mularczyk oświadczył w TK, że byli oni zarejestrowani jako źródła informacji wywiadu PRL. Stępień zarzucił mu wtedy, że nie podał wcześniej, iż Jamróz odmówił współpracy z powodów moralnych, a Grzybowskiego zarejestrowano dopiero 19 czerwca 1989 r. Stępień uznał, że poseł zataił te informacje. "Zarzuty pozwanego nie zasługują na uwzględnienie" - ocenił sąd.





Reklama