"Ordynacja wyborcza w Polsce, jak i przyjęte zwyczaje polityczne nie nakładają na partie obowiązku wyłaniania kandydatów w prawyborach. Wskazanie kandydata na prezydenta jest wewnętrzną sprawą każdej partii. Podnoszenie tego faktu do rangi wydarzeń państwowych jest sporym nadużyciem i sztucznym kreowaniem ważnych tematów" - czytamy w liście podpisanym przez rzecznika SLD Tomasza Kalitę i wiceszefa sejmowej komisji kultury Jerzego Wenderlicha.
Ich zdaniem mogło dojść nawet do złamania ordynacji wyborczej i ustawy o radiofonii i telewizji.
List dotyczy czasu antenowego we wszystkich telewizjach, jednak lewicę najbardziej irytuje zbyt duża ilość czasu antenowego poświęconego prawyborom w PO w telewizji publicznej. Tej samej, którą od jesieni zeszłego roku kierują ludzie związani właśnie z tym środowiskiem politycznym. SLD w swoim liście do KRRiTv jednak o tym najwyraźniej zapomina. Twierdzi za to, że według jego wyliczeń sprawie prawyborów w PO poświęcone jest aż 80 procent programów informacyjnych i publicystycznych, a Sojusz i jego kandydat w wyborach prezydenckich Jerzy Szmajdziński w tych programach jest kompletnie marginalizowany.
To nie do końca prawda. Jeżeli chodzi o podział czasu antenowego między partię to według oficjalnych danych TVP w styczniu w "Dwójce", za którą sojusz odpowiada, SLD było na drugim miejscu zaraz za Platformą.
List do KRRiTv to niejedyna skarga w sprawie prawyborów w PO. Prawo i Sprawiedliwość, medialny koalicjant SLD, skarży się do Państwowej Komisji Wyborczej. Chce, żeby komisja zbadała, czy wystąpienia Bronisława Komorowskiego i Radosława Sikorskiego mogą mieć charakter wyborczy. Zdaniem PiS obydwaj politycy występowali jako oficjalni kandydaci w wyborach prezydenckich. A to może oznaczać złamanie ordynacji wyborczej. Koszty partyjnych prawyborów i związanej z nimi kampanii powinny być zaliczone w poczet funduszu wyborczego PO - uważa PiS