"Uważam, że powinniśmy chronić autorytet naszego marszałka Sejmu przed oskarżeniami o nadużywanie władzy nad gmachem Sejmu w związku z debatą, która ma mieć charakter jednak partyjny" - powiedział Sikorski.

Jak dodał, stąd ponawia propozycję debaty w studio telewizyjnym w formule quasi-prezydenckiej, bo - jak mówił - "w tych prawdziwych wyborach takiej debaty nie unikniemy". Szef MSZ przypomniał, że wcześniej już proponował debatę telewizyjną, natomiast Komorowski zaproponował debatę w Sejmie.

Ostateczna decyzja, co do miejsca debaty ma zapaść jutro o godz. 11. Sikorski z Komorowskim mają spotkać się w tej sprawie z szefem klubu parlamentarnego PO Grzegorzem Schetyną. Nie jest tajemnicą, że Sikorski w czasie tego spotkania będzie namawiał Komorowskiego i Schetynę do debaty otwartej, odbywającej się w jednej z telewizji i prowadzonej przez niezależnego dziennikarza.

Kilka stacji TV już w zeszłym tygodniu zaproponowało takie spotkanie, debatę chciał w ramach swojego programu prowadzić między innymi Tomasz Lis. Sikorski zamierzał przyjąć zaproszenie. Co innego Komorowski - ten nie ma na to ochoty.





Reklama

I pewnie gdyby nie zeszłotygodniowa wypowiedź Donalda Tuska, o debacie moglibyśmy zapomnieć. Jednak szef PO wyraźnie dał do zrozumienia, że taki pomysł mu się podoba. Komorowski niechętnie, ale jednak musiał zmienić zdanie. Stawia jednak warunki.

Debata ma odbyć się nie w studiu telewizyjnym, ale w Sejmie - podczas posiedzeniu klubu parlamentarnego PO. Ma ją prowadzić jeden z posłów Platformy. Nam udało się ustalić, że będzie to najprawdopodobniej sekretarz klubu PO Sebastian Karpiniuk. - To wewnętrzna partyjna dyskusja, dlatego nie widzę powodu, by to spotkanie miał prowadzić jakiś dziennikarz - mówi nam jeden ze współpracowników Grzegorza Schetyny z kierownictwa klubu PO. Partia zgadza się na transmisję w telewizji, ale dziennikarze na salę zostaną wpuszczeni jedynie jako obserwatorzy.

Czy Sejm jest najlepszym miejscem do organizowania tego typu spotkań? Prawybory, jak przecież na każdym kroku podkreślają politycy PO, są wewnętrzną sprawą ich partii. Nie ma jednak wątpliwości dla każdego obserwatora, że prawyborcza debata odbywająca się w gmachu parlamentu sprawi, iż medialnie urośnie ona do wydarzenia państwowego. Opozycja już pyta, kto zapłaci za prąd potrzebny do oświetlenia i nagłośnienia Sali Kolumnowej. Kancelaria Sejmu czy może - w co opozycja nie chce uwierzyć - Platforma z własnych funduszy?