Kancelaria premiera rozesłała swój raport do wszystkich resortów zaangażowanych w prace nad ustawą o grach hazardowych. Największe zastrzeżenia skierowała jednak pod adresem gospodarzy projektu, czyli resortu finansów i szefa Służby Celnej Jacka Kapicy. Wytknęła im nieprawidłowości i zaniedbania, szczególnie w kwestii procedur unijnych.
„Informacja o notyfikacji powinna znaleźć się w uzasadnieniu każdego projektu (...). Celem tym powinno być rozstrzygnięcie tej kwestii już na początku prac, co służyłoby należytemu zaplanowaniu procesu i ograniczeniu ryzyka naruszenia obowiązków w tym zakresie” – czytamy w piśmie podpisanym przez szefa KPRM Tomasza Arabskiego. Z treści raportu wynika, że resort finansów nie wprowadził odpowiednich mechanizmów i procedur w kwestii notyfikacji. Np. w ministerstwie nie ma osoby odpowiedzialnej za rozstrzyganie, czy dane przepisy podlegają tej procedurze, nie ma też dobrze zorganizowanego przepływu informacji.
Od czasu gdy w konsekwencji ujawnienia afery z dopłatami do gier losowych rząd rozpoczął ekspresowe prace nad radykalną nowelizacją ustawy hazardowej, jego przedstawiciele konsekwentnie zapewniali, że obowiązek notyfikacji nie został zaniedbany. I że ta wersja projektu nie wymaga opinii Komisji Europejskiej.
Innego zdania była Izba Gospodarcza Operatorów i Producentów Urządzeń Rozrywkowych, która poskarżyła się w tej sprawie do ówczesnego wiceszefa Komisji Europejskiej Guentera Verheugena. Po zapoznaniu się ze skargą i zawartością projektu ustawy o grach hazardowych Bruksela wszczęła procedurę sprawdzającą i zażądała wyjaśnień od polskiego rządu. W odpowiedzi wysłanej w połowie marca resort finansów napisał, że „ustawa o grach hazardowych nie zawiera przepisów technicznych, w związku z tym nie było potrzeby jej notyfikowania”.
W opinii Vassilisa Akritidisa, szefa biura antydumpingowego w międzynarodowej kancelarii prawnej Hammonds, który reprezentuje izbę przed KE, Polska w ewidentny sposób naruszyła prawo unijne, nie poddając projektu ustawy notyfikacji. Jeśli Komisja Europejska podzieli ten pogląd, sprawa trafi przed Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Strasburgu. Tam Polskę może czekać orzeczenie o wielomilionowej karze za zaniedbanie, a także nakaz zmiany ustawy o grach hazardowych bądź przywrócenia poprzednich przepisów.
Akritidis w analogicznej sprawie reprezentował grecką branżę hazardową. I wygrał przed ETS. Grecki rząd zapłacił kilkadziesiąt milionów euro kary oraz dodatkowo 32 tys. euro za każdy dzień obowiązywania nienotyfikowanych przepisów.