Julia Pitera, pełnomocnik rządu do spraw walki z korupcją, przygotowała raport, który miał zbadać kulisy powstawania ustawy hazardowej. Wynika z niego, że trzy ministerstwa - sportu, finansów i gospodarki - pracowały nad projektem ustawy hazardowej nieprzejrzyście, przewlekle i z naruszeniem przepisów. Po trzech miesiącach kontroli urzędnicy Pitery uznali jednak, że największą odpowiedzialność za nieprawidłowości przy pracach nad ustawą ponoszą urzędnicy Ministerstwa Sportu. Ich prace raport ocenia jako "nierzetelne oraz nieprzejrzyste pod względem rzeczywistych intencji i celów podejmowanych decyzji, a w najistotniejszych aspektach wykraczające poza przyjęte zasady uzgadniania aktów normatywnych".
W czwartek rano w Radiu Tok FM były minister sportu Mirosław Drzewiecki, którego urzędnicy zostali zmiażdżeni w raporcie, powiedział, że nie zna jeszcze dokumentu: "W tej chwili wiem, że ministerstwa mają dwa tygodnie na odpowiedź i ustosunkowanie się do tego raportu. Polecałbym, żeby cierpliwie na to poczekać" - powiedział. "W tym raporcie wszyscy byli przepytywani, ale mnie nikt nie pytał".
"To nieprawda" - twierdzi Julia Pitera. Na dowód przedstawia tzw. wystąpienia pokontrolne, które są obowiązkowym, prawie końcowym dokumentem kontroli. Jak zaznacza, sprawdzanie każdego z ministerstw skończyło się takim właśnie protokołem kontroli, w którym znalazły się ustalenia urzędników. "Do tego dokumentu (czyli protokołu kontroli) kontrolowani, przed podpisaniem, mogli zgłosić zastrzeżenia. Ministerstwo Sportu i Turystyki podpisało protokół, nie zgłaszając żadnych zastrzeżeń" - zapewnia minister do spraw walki z korupcją.
Do wystąpień pokontrolnych ministerstwa nie mogą już zgłaszać zastrzeżeń. Muszą za to odnieść się do zawartych w nich uwag oraz poinformować o sposobie realizacji zaleceń, ewentualnie uzasadnić, dlaczego nie mogą tych zaleceń zrealizować. Mają na to 14 dni.
Dopiero na podstawie protokołów, wystąpień pokontrolnych, odpowiedzi na te wystąpienia zostanie przygotowany pełen raport z przebiegu procesu legislacyjnego ze szczególnym uwzględnieniem stosowania ustawy lobbingowej.
Jakub Kwiatkowski, rzecznik Ministerstwa Sportu, nie chciał w czwartek oceniać słów byłego ministra ani powiedzieć, dlaczego ministerstwo nie zgłaszało uwag do raportu Pitery: "Analizujemy wystąpienia pokontrolne. To cały nasz komentarz".