"Atmosfera żałoby po wielkiej tragedii, te wielkie emocje mogą się okazać paliwem dla takiej wojny. Im mniej będzie partyjnej rywalizacji, czyli mniej kandydatów, tym groźba tej wojny będzie mniejsza" - uważa Nałęcz.

Reklama

Jak dodał, rezygnuje z kandydowania również z nakazu serca. Podkreślił, że tragedia pod Smoleńskiem i to, co się po niej dzieje, w zupełnie innym świetle stawia wybory prezydenckie.

Według Nałęcza, wybory w obecnej chwili nie są już normalną, partyjną rywalizacją o urząd prezydenta, ale są działaniem w poczuciu odpowiedzialności za Polskę. "W tej sytuacji nie powinno być miejsca na partyjną rywalizację, na partyjne targowisko. Im mniej będzie kandydatów, im bardziej ograniczymy to działanie do rzeczywistego wyboru głowy państwa, pozbawiając go elementu partyjnej rywalizacji, tym będzie dla Polski lepiej" - powiedział Nałęcz.