Gowin przekonywał, że PiS-owi nie uda się przeciągnąć na swoją stronę konserwatywnych polityków PO. Choć - jak podkreślił - ostatnio znów pojawiają się takie zakusy.
"W ostatnich dniach wielu polityków PiS wypuszcza do mediów sygnały na temat prób wyciągnięcia tzw. konserwatywnej części Platformy i rozbicia partii. Padają konkretne nazwiska i konkretne stanowiska, w tym jedno ze stanowisk ministerialnych, które ja miałbym objąć rzekomo po wyborach" - wyznał. Stanowczo temu zaprzeczył i stwierdził, że po spotkaniu Tusk-Kaczyński jest już pewien wygranej Platformy.
"Byłem zwolennikiem PO-PiS-u w czasach, kiedy PiS było zupełnie inną partią, tzn. kiedy z PiS związani byli m.in. tacy ludzie jak Radosław Sikorski i Kazimierz Marcinkiewicz. Tych polityków już tam nie ma. Ich miejsce zajęli politycy związani raczej z Radiem Maryja" - dodał Gowin.
O tym, że PO-PiS jest niemożliwy, przekonany jest także Radosław Sikorski, były minister obrony. "Chciałbym przypomnieć, że ja wstępowałem do rządu Kazimierza Marcinkiewicza nie będąc członkiem partii i Kazimierz Marcinkiewicz nadal mnie popiera, nadal jestem z nim, tylko dla nas obu - zdaje się - zabrakło miejsca w PiS-ie. To PiS się zmieniło, a nie ja" - przekonuje.