Liczenie dusz ma się zakończyć we wrześniu. "Jeśli PO wykaże ponad 20 tys. rzeczywistych członków i tak będzie to dobry wynik" - mówi przewodniczący zarządu głównego PiS Joachim Brudziński. "Oczywiście Platforma będzie pompować liczbę, ale ma ten sam problem co my, w Polsce ludzie nie garną się do polityki" - podkreśla. Nie zgadza się z tym szef klubu parlamentarnego PO Zbigniew Chlebowski. "Od kilku lat mamy podobną liczbę członków. Te osoby naprawdę działają w polityce" - mówi.

Reklama

Do września ma powstać elektroniczna baza danych o członkach partii. Znajduje się już w niej ponad 28 tys. nazwisk, a jeszcze dojdą członkowie z dwóch regionów: świętokrzyskiego i łódzkiego. Dzięki tej bazie władze PO będą miały komplet informacji o każdym członku: jego datę urodzenia, miejsce zamieszkania, datę przyjęcia do partii, wykształcenie i oczywiście wykaz ewentualnych zaległości wobec partii. Andrzej Wyrowiec, który bazę przygotowuje, zapowiada, że do końca roku zostanie przeprowadzona weryfikacja członków pod kątem płacenia składek. Co oznacza, że wiele osób, które pojawią się we wrześniu w elektronicznej ewidencji członków, wkrótce z niej znikną, bo taka kara grozi za niepłacenie składek.

Władze PO liczą, że po weryfikacji elektronicznej bazy danych liczba członków partii znacząco się nie zmieni. "Martwe dusze zostaną zastąpione przez nowy nabór" - mówi odpowiedzialny za audyt struktur partii poseł Paweł Graś.

Platforma dowodzi, że nie zaszkodziło jej rządzenie. Często partie tuż po wygranych wyborach zaczynały borykać się z problemem masowego napływu nowych członków zwabionych profitami z udziału we władzy. Jednak gdy notowania partii spadały, te same osoby stawały się ciężarem: łatwo zmieniały partyjne barwy, nie były lojalne.

Reklama

Zbigniew Chlebowski przekonuje jednak, że ten problem nie dotknął Platformy. Liczba członków pozostaje na stałym poziomie. "Udało nam się uniknąć podstawowego problemu partii będącej przy władzy - masowego napływu koniunkturalistów" - mówi.