Reforma minister Katarzyny Hall zakłada obniżenie wieku szkolnego do 6 lat już od 2009 r. Wielu rodziców protestuje, twierdząc, że szkoły nie są do tego przygotowane, brakuje wykwalifikowanych pedagogów do uczenia małych dzieci.
Według "Głosu Nauczycielskiego" jest to jeden z powodów, dla którego resort edukacji miałby z reformy się wycofać. Jak podaje tygodnik, do takiego wniosku mieli dojść doradcy MEN oraz sama Hall na spotkaniu w ubiegłym tygodniu. Argumentem za tym, żeby wycofać się z wysyłania 6-latków do szkół, ma być także - według tygodnika - niemal pewne weto prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
"W kuluarach sejmowych słyszałam od posłów PiS, że minister ma zrezygnować z wysyłania sześciolatków do szkoły, ale w zamian za inną rzecz" - mówi DZIENNIKOWI jedna z ekspertek współpracująca przy podstawie programowej. Nie chce jednak powiedzieć, na czym miałoby polegać ustępstwo Hall.
Platforma takim tezom stanowczo zaprzecza. "W zeszłym tygodniu rozmawiałem z panią minister i potwierdziła, że podtrzymuje wszystkie punkty ustawy" - twierdzi poseł PO Cezary Urban z sejmowej komisji edukacji.
To samo mówi Chlebowski. "Absolutnie z niczego się nie wycofujemy. Rozmawialiśmy o tym podczas wyjazdowego posiedzenia klubu w sobotę i niedzielę. Nie wiem, skąd te pogłoski" - przekonuje szef klubu PO. I podkreśla: "Rozmawiałem też z minister Hall. W sprawie reformy absolutnie nic się nie zmieniło."
Ideę reformy MEN popiera lewica. Ale ma zastrzeżenia. "6-latki powinny iść do szkół, bo to wyrównuje szanse edukacyjne. Mamy jednak obawy, że reforma ma być wprowadzona zbyt szybko. Bo w tak krótkim czasie nie da się przygotować do niej szkół. Potrzebny jest też czas na przekonanie rodziców" - mówi rzecznik SLD Tomasz Kalita. I dodaje: "Nie ma jeszcze ostatecznej decyzji, jak zagłosujemy."