"Minister finansów nie umie liczyć zysków i strat, bo wiedziałby, że tak zainwestowane pieniądze szybko się zwrócą, a nawet przyniosą oszczędności" - przekonuje posłanka PiS Joanna Kluzik-Rostkowska.

Reklama

Platforma w programie wyborczym zapowiadała wspieranie rodzin zastępczych i systematyczne zamykanie utrzymywanych przez państwo domów dziecka. Idei przyklasnęli posłowie. Uchwalili, że ten rok będzie Rokiem Rodzinnej Opieki Zastępczej. A premier Tusk, po serii dramatycznych przypadków zakatowania dzieci, zapewnił organizacje pozarządowe, że rząd przygotuje ustawę, która zapewni pomoc i nowy dom bitym dzieciom.

Pomysł zdobył poparcie wszystkich partii, co zdarza się niezwykle rzadko. Założenia projektu już są. Co miałoby się zmienić? Rodziny, które gotowe są zaadoptować dziecko lub stworzyć im rodzinny dom dziecka, miałyby m.in. pomoc medyczną dla dzieci i profesjonalne szkolenia, mogłyby też korzystać z pomocy asystenta i grupy wsparcia. To nie wszystko - czasem nie trzeba dziecka adoptować, wystarczy pomóc jemu i jego biologicznej rodzinie.

>>> Posel Gowin pomoże w adopcji

To jednak wymaga stworzenia placówek wsparcia dziennego, zorganizowania rodzin wspierających i asystentów rodzinnych. A na to trzeba pieniędzy - konkretnie 300 mln zł. Jak dowiedział się DZIENNIK, projekt próbuje zablokować Ministerstwo Finansów.

Reklama

"Sprawa umarła, tak jak wcześniej wycofano się z zakazu klapsa. Z pomocy dzieciom nie zostało już nic. Tylko kolejna niespełniona obietnica Platformy" - mówi rozczarowana Joanna Kluzik-Rostkowska z PiS. Argumentuje, że w tym przypadku 300 mln zł to nieduże pieniądze. "Rodzina zastępcza daje dzieciom szansę na normalne życie, a przy tym jest nawet trzy razy tańsza niż tradycyjne domy dziecka" - dodaje Kluzik-Rostkowska. Według niej jeśli ministerstwo nadal będzie się sprzeciwiać, a ustawa nie zostanie uchwalona do września, to samorządy nie będą mogły przygotować się do jej realizacji.

Magdalena Kochan, posłanka PO z komisji rodziny, przyznaje: "Boksujemy się z ministerstwem. Liczy jednak, że ostatnie zdanie należy do całego rządu i do wiosny projekt ustawy trafi do Sejmu. Chcemy czy nie, musimy załatwić tę sprawę. W tej chwili system opieki nad dziećmi jest szkodliwy i kosztowny" - tłumaczy.

Co na to Ministerstwo Finansów? "Nie komentujemy naszych stanowisk w sprawie projektów, które są na etapie uzgodnień z innymi resortami" - mówi Szymon Milczanowski, doradca ministra Jacka Rostowskiego.