"My tam występujemy jako Unia Europejska. Polska jest ważnym członkiem Unii, a dyskusja, czy będzie tam prezydent Polski, premier, minister spraw zagranicznych, rzecznik prasowy rządu, to jest nasz zaścianek" - powiedział Aleksander Kwaśniewski.
"Jeżeli będzie okazja na chwilę rozmowy z Barackiem Obamą, czy to dla prezydenta, czy premiera, to bardzo dobrze, a jak nie będzie - to świat się też nie zawali" - dodał były prezydent.
>>> Prezydent zabrał Tuskowi rozmowę z Obamą
Wiadomość o wyjeździe prezydenta na szczyt UE - USA była także zaskoczeniem dla szefa MSZ. "Reaguję ze zdumieniem na deklarację prezydenta, że chce pojechać do Pragi. Przecież ustaliliśmy, że na wcześniejszy szczyt NATO jedzie Lech Kaczyński, a na spotkanie Unia Europejska - USA Donald Tusk" - powiedział DZIENNIKOWI Radosław Sikorski.
Podczas szczytu UE - USA jest zaplanowane krótkie spotkanie Donalda Tuska z prezydentem Barackiem Obamą. DZIENNIK dowiedział się, że szef rządu chce porozmawiać o losach tarczy antyrakietowej. Być może Lech Kaczyński uznał, że to on powinien spotkać się z Obamą, bo będzie to pierwszy kontakt naszych władz z nowych prezydentem Stanów Zjednoczonych.
Czy przy każdym szczycie UE będzie dochodziło do takich nieporozumień? Od piątku trwa przerwa w rozprawie Trybunału Konstytucyjnego, któremu premier zadał pytanie, kto odpowiada za kształt delegacji na unijne szczyty. Donald Tusk od początku twierdzi, że szef rządu.
Mimo sprzeciwu rządu, czasem spektakularnego jak w październiku, gdy prezydent nie dostał rządowego samolotu, Lech Kaczyński i tak jeździł na szczyty. Odpuścił tylko raz. Dokładnie miesiąc temu Czesi zorganizowali nieformalny szczyt unijny i twardo zapowiedzieli, że dla każdej delegacji będzie tylko jedno krzesło. Wszystko dlatego, że premier Mirek Topolanek nie chciał, by w obradach uczestniczył prezydent Vaclav Klaus. Lech Kaczyński powiedział wówczas, że nie pojedzie.
Tym razem kłopotu z krzesłami nie będzie. To Klaus jest gospodarzem szczytu UE - USA w zamku na Hradczanach.