"Wszystko wskazuje na to, że będzie OK i Czesi przygotują dla naszej delegacji tyle miejsc, ile potrzeba" - mówi nam rzecznik rządu Paweł Graś.

Oficjalne pismo z zaproszeniem dla prezydenta ma dotrzeć najpóźniej za dwa dni. Współpracownicy premiera zapewniają, że zaproszenie dla Lecha Kaczyńskiego jest już pewne. "Nie byłoby z tym w ogóle problemu, gdyby pan prezydent wcześniej zdecydował się na udział w spotkaniu" - tłumaczy jeden z naszych rozmówców. A inny dodaje, że prezydent do Pragi początkowo nie chciał w ogóle jechać. Dlaczego? Lech Kaczyński liczył, że z prezydentem USA Barackiem Obamą uda mu się spotkać na szczycie NATO. Kiedy jednak okazało się, że tam tego spotkania nie uda się zaaranżować, Kaczyński nagle zmienił zdanie. Poinformował szefa rządu, że chce jednak jechać do Pragi.

Reklama

"To nam mocno skomplikowało sprawę. Wcale nie dlatego, że nie chcieliśmy prezydenta na szczycie Unii. Chodzi raczej o względy organizacyjne, choćby o to nieszczęsne krzesło, mamy mało czasu, by to teraz zgrać. Robimy wszystko, co w naszej mocy, by się jednak udało" - zapewnia nasz rozmówca.

>>>Tusk i Kaczyński pokłócą się o Obamę

"To nieprawda. Jest dokładnie odwrotnie" - zaprzecza w rozmowie z nami osoba z otoczenia prezydenta. Jego zdaniem kancelaria premiera wcale o miejsce dla prezydenta się nie starała. Jak dodaje nasz rozmówca ekipa Tuska próbowała nawet u Czechów zablokować oficjalne zaproszenie dla prezydenta. "Takie informacje mieliśmy od naszych przyjaciół z ODS (partia premiera Mirka Topolanka - przyp. red.). Źle jednak trafili, bo to przecież partia, z którą ściśle współpracuje PiS. Akcja ludzi Tuska spaliła na panewce i miejsce dla prezydenta będzie" - zapewnia jeden z najbliższych współpracowników Lecha Kaczyńskiego.

5 kwietnia w Pradze pojawi się i premier, i prezydent. Obaj liczą, że w czasie szczytu uda im się spotkać z prezydentem USA. "Myślimy o spotkaniu w sześć oczu, ale to, czy do niego dojdzie i jak będzie wyglądało, rozstrzygnie się najpewniej jutro" - mówi rzecznik rządu. Jak dodaje inny ze współpracowników premiera, dwa krótkie odrębne spotkania Obamy najpierw z prezydentem, a później z premierem nie miałyby sensu. "Chodzi o to, by polskie stanowisko było jak najlepiej zaprezentowane. Lepiej więc, jeśli to będzie jedna dłuższa rozmowa niż dwie bardzo krótkie" - podkreśla nasz informator z kancelarii premiera.

>>>Pojedynek Tuska z Kaczyńskim o krzesło

Reklama

Donald Tusk i Lech Kaczyński chcą z Barackiem Obamą rozmawiać przede wszystkim o stosunkach dwustronnych między Polską a Stanami Zjednoczonymi, w tym o instalacji elementów tarczy antyrakietowej. "Z tym jest jednak problem. Mamy sygnały, że Amerykanie na ten temat najchętniej teraz by w ogóle nie rozmawiali" - mówi nam osoba z MSZ.

Głównym tematem obrad szczytu przywódców państw UE i Stanów Zjednoczonych będzie kryzys finansowy.