"Decyzję o tym, czy polecieć do Pragi, premier podejmie w ostatniej chwili" - przyznaje rzecznik rządu Paweł Graś. To zaskakująca zwłoka, bo Tusk wielokrotnie deklarował, że Partnerstwo to priorytet polityki jego rządu.
"Po raz pierwszy przeprowadziliśmy od początku do końca ważny unijny projekt, a nie byliśmy jedynie pasywnym graczem. Prezydent w ogóle w tym nie uczestniczył, wręcz długo nic o tym nie wiedział" - tłumaczy rzecznik MSZ Piotr Paszkowski.
>>> Kreml chce od Sikorskiego dużych ustępstw
Ale źródła w Pałacu Prezydenckim zaprzeczają. Ich zdaniem Lechowi Kaczyńskiemu zależy przynajmniej w takim samym stopniu na powodzeniu Partnerstwa i zacieśnieniu współpracy Unii z krajami byłego ZSRR, co premierowi. Dlaczego więc Tusk rozważa oddanie walkowerem Lechowi Kaczyńskiemu tak poważnego osiągnięcia?
Zdaniem dyplomatów prezydent szykuje się do zwołania w Pradze specjalnej konferencji, na której m.in. będzie mówił o konieczności budowy niezależnego od Gazpromu rurociągu Odessa-Brody-Gdańsk. "To może zostać podchwycone przez Kreml jako dowód, że Partnerstwo jest projektem antyrosyjskim. Szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow już wysuwał takie sugestie" - mówią nasi rozmówcy.
>>> Sikorski: Prezydent konsultuje się z bratem
Jednak szef MSZ Radosław Sikorski, który we wtorek leci do Moskwy, aby przygotować wrześniową wizytę w Polsce premiera Władimira Putina, jest skłonny namawiać Tuska, aby poleciał do Pragi. Wierzy, że szef rządu w razie czego skontruje wypowiedzi prezydenta.
Nieobecność Tuska byłaby poważnym zgrzytem dla idei Partnerstwa. Ale nie jedynym. Szczyt w Pradze miał być spotkaniem przywódców 27 państw Unii z ich odpowiednikami z Ukrainy, Gruzji, Armenii, Białorusi, Azerbejdżanu i Mołdawii. Jednak, jak powiedział nam rzecznik czeskiego rządu Jirzi Potużnik, lista przywódców, którzy nie pojawią się w Pradze, wydłuża się. Nie będzie premierów Wielkiej Brytanii czy Hiszpanii, podobnie jak prezydentów Białorusi i Mołdawii.