DZIENNIK ustalił, że obciążający Karnowskiego świadkowie są teraz w jego obecności przesłuchiwani w drugiej sprawie. Dzięki temu prezydent poznaje dowody, jakie mają przeciwko niemu śledczy.

Reklama

Śledztwo przeciwko Karnowskiemu prowadzi Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku wraz z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym. Na prezydencie Sopotu ciąży osiem korupcyjnych zarzutów. Tylko jeden z nich dotyczy propozycji, jaką prezydent miał złożyć biznesmenowi Julkemu. Ale właśnie o ten jeden zarzut toczy się zażarty bój między Karnowskim a śledczymi.

Prezydent się skarży

Jak doszło do drugiego śledztwa? Sławomir Julke w lipcu 2008 r. zawiadomił prokuraturę. Twierdził, że trzy miesiące wcześniej prezydent zażądał od niego dwóch mieszkań w zamian za zgodę na nadbudowę kamienicy w Sopocie. Biznesmen dał prokuraturze plik audio z nagranej rozmowy z Jackiem Karnowskim. Jednak oświadczył, że zniszczył cyfrowy dyktafon.

Reklama

>>>CBA w mieszkaniu prezydenta

Karnowski przeszedł do kontrataku i zawiadomił prokuraturę. Oskarżył Julkego o sfałszowanie nagrania. "Bez dyktafonu nagranie nie jest dowodem. Zostało zmontowane z kilku wyjętych z kontekstu fragmentów. Ta cała sprawa została sfingowana" - twierdzi Karnowski.

Początkowo prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa. Prezydent odwołał się więc do sopockiego sądu rejonowego. A ten kazał prowadzić sprawę po jego myśli. I na początku kwietnia Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła śledztwo. W prokuratorskiej hierarchii jest ona o szczebel niżej niż prokuratura apelacyjna, której oskarżyciele rozpracowują Jacka Karnowskiego.

Reklama

Prokuratorzy zaczęli sprawdzać dowody zgromadzone przeciwko niemu przez swoich kolegów z apelacji. Tłumaczą, że tak im kazali sędziowie z Sopotu. "W ocenie sądu podejrzenie sfałszowania dowodów powinno zostać zweryfikowane przed końcem dużego śledztwa przeciwko Karnowskiemu" - poinformował DZIENNIK Wojciech Szelągowski z gdańskiej prokuratury okręgowej.

>>>Karnowski prezydentem tylko do połowy maja

Prokuratorzy przesłuchują świadków, którzy w głównej sprawie zeznawali przeciwko prezydentowi Sopotu. "Patrzy się nam na ręce. Świadkowie są przestraszeni" - mówią DZIENNIKOWI oskarżyciele z apelacji.

Jednym ze świadków jest biegły z zakresu fonoskopii. To jego opinia o nagraniu Julkego zadecydowała, że śledczy w głównej sprawie przedstawili Karnowskiemu zarzut. Biegły już zeznawał w obecności prezydenta. "W tej sprawie mam status pokrzywdzonego. Dlatego mogłem wziąć udział w przesłuchaniu biegłego. Nie mogę mówić o szczegółach. Ale konkluzja jest taka, że nagranie jest niewiarygodne" - twierdzi Karnowski. Dodaje, że dowodem na jego zmontowanie są dwa trzaski, które można usłyszeć w 59. sekundzie rozmowy z Julkem i po drugiej minucie.Jego zdaniem są to fragmenty nagrane w różnym miejscu i różnym czasie.

Prokuratorzy dementują

Wersji Jacka Karnowskiego przeczy wewnętrzne pismo Prokuratury Krajowej w Ministerstwie Sprawiedliwości. Biegły nie miał zastrzeżeń do kluczowych wypowiedzi prezydenta. Padły one między 55. sekundą a 2. minutą i 40. sekundą nagrania. Karnowski w zamian za dwa mieszkania obiecuje pomóc Julkemu w zdobyciu zgody na nadbudowę kamienicy, w której mieszka. "Ty zapłacisz ze swoich te Czyżewskiego. Ja muszę zobaczyć, czy ja mogę ich naciskać, czy to w ogóle wypada. Ja bym miał faceta, który by nam to zrobił... Ale on chciałby jedno mieszkanie... Jedno dla mnie” - tak prokuratorzy i biegły odczytali fragment nagrania. Z opinii fonoskopijnej wynika, że z "bardzo dużym prawdopodobieństwem (graniczącym z pewnością) nagranie dostarczone przez Julkego, w określonych przez biegłego przedziałach czasowych, stanowi logiczną (językową i akustyczną) całość, tzn. nie zawiera śladów montażu, wycinania czy też wklejania" - napisali prokuratorzy. Dodali, że w opinii biegłego nie ma znaczenia, że nagranie jest kopią. "Zarówno pierwsza, jak i ostatnia kopia zapisu cyfrowego są identyczne" - stwierdzili prokuratorzy, omawiając opinię biegłego.

CBA szuka dowodów

Oskarżyciele i CBA próbują zdobyć dodatkowe dowody potwierdzające autentyczność nagrania. Ale śledczy są zablokowani przez działalność oskarżycieli z prokuratury okręgowej, którzy weryfikują, czy nagranie nie zostało sfałszowane. W jaki sposób? Julke zeznał, że swoją rozmowę z Karnowskim nagrał, gdy razem szli z urzędu miasta do kamienicy przy ul. Czyżewskiego. CBA i prokuratorzy chcieli więc przeprowadzić eksperyment, czy rzeczywiście tak było. Najpierw przeszli tę drogę wraz z Julkem. Biznesmen pokazywał, gdzie trzymał dyktafon. Tydzień temu śledczy na taki sam eksperyment wezwali Karnowskiego. Ale ten nie przyszedł, zasłaniając się drugim postępowaniem. "To sposób CBA i prokuratury na przedłużanie bezpodstawnego śledztwa" - oskarża Jacek Karnowski. "Nie rozumiem, po co się mnie wzywa - po raz pierwszy od rozpoczęcia sprawy - i proponuje tego typu eksperymenty. Dlaczego nie zrobiono tego już rok temu?" atakuje prezydent Sopotu.

Karnowski ma jeszcze jedną korzyść z drugiego śledztwa. Oskarżyciele z apelacji nie zgodzili się, by ten poznał wszystkie dowody przeciwko niemu. Ale śledczy z prokuratury okręgowej skopiowali akta głównej sprawy. Jako pokrzywdzony prezydent Sopotu może je teraz przeczytać. "Znam tylko część akt. Powinienem przeczytać wszystko" - uważa Jacek Karnowski.