"Wprost" twierdzi, że rozmowy polityków PSL i PiS trwają od kilku tygodni. Wszystko zaczęło się od spotkania Lecha Kaczyńskiego i Waldemara Pawlaka w Pałacu Prezydenckim miesiąc temu. Oficjalnym tematem spotkania były wizyta prezydenta w Azerbejdżanie oraz nowelizacja budżetu.
"Pojawiły się też kwestie polityczne. Pawlak żalił się prezydentowi, że Tusk wycina jego ludzi, nie konsultuje z nim swoich decyzji oraz ogranicza jego wpływy w kluczowych dziedzinach takich jak energetyka. Prezydent z kolei sondował Pawlaka w sprawie przyszłej współpracy z PiS" - mówi osoba z otoczenia Lecha Kaczyńskiego.
>>>"PO i PSL bardzo spaja polityka stołkowa"
"Trwa ocieplanie relacji z Ludowcami" - mówi tygodnikowi anonimowy członek komitetu politycznego Prawa i Sprawiedliwości. "Chodzi o kilka rzeczy. Zasianie fermentu w koalicji, osłabienie Platformy i przeciągnięcie PSL na naszą stronę podczas głosowań w Sejmie". Politycy PiS mieli namawiać bowiem Ludowców, by odwołali razem z nimi i Lewicą ministra sportu Mirosława Drzewieckiego w związku z premiami przyznanymi członkom zarządu PL.2012.
Kto prowadzi te "ocieplające rozmowy"? Rozmówcy „Wprost" wskazują na współpracowników prezesów obu partii: posła PiS Adama Lipińskiego oraz ministra w Kancelarii Premiera Eugeniusza Grzeszczaka. "PSL jest partią obrotową i może współpracować ze wszystkimi siłami politycznymi. A czy spotykaliśmy się w ciągu ostatnich kilku tygodni? Proszę wybaczyć, ale nie mamy zwyczaju opowiadania o naszych kontaktach z politykami innych ugrupowań" - mówi "Wprost" Lipiński. Grzeszczak jest na urlopie. Nie odbiera telefonu.
>>>Tusk nie spotkał się z Pawlakiem sam na sam
Zdaniem "Wprost" tezę o zakulisowych rozmowach PSL-PiS uwiarygodniają słowa Jarosława Kaczyńskiego w wywiadzie dla "Gazety Polskiej". Na pytanie o przedterminowe wybory parlamentarne odpowiedział: "U nas dość trudno jest rozwiązać parlament. Można nie uchwalić budżetu, lecz prezydent nie musi wówczas zakończyć kadencji Sejmu. Samorozwiązanie bez PiS jest niemożliwe. I w końcu "trzy kroki" - możliwe, ale pod warunkiem, że zgodzimy się na to my, PSL i SLD. Poza tym jest prawdopodobne, że gdy rozpocznie się ta procedura, to za drugim bądź trzecim razem powstanie nowy rząd, a Donald Tusk znajdzie się nie z ręką w nocniku, lecz z głową."
Informacje "Wprost" dementuje wicepremier Waldemar Pawlak, który nazywa je "intrygowaniem". Choć przyznaje, że było spotkanie z Lechem Kaczyńskim. Ale, jak przekonuje, dotyczyło wyłącznie spraw gospodarczych.
W doniesienia tygodnika nie wierzy Paweł Graś, rzecznik rządu. "To kompletna bzdura. Hit sezonu ogórkowego. Przewodniczący Klubu Sejmowego PSL Stanisław Żelichowski już zdementował te informacje. Też określił je mianem bzdury. Koalicja jest stabilna. Nie ma żadnych znaków na niebie i ziemi, żeby miało jej coś zagrażać" - mówi Graś dla DZIENNIKA.