Rząd zaplanował, że elektroniczne smycze będą nosić tylko ci, których sąd skazał najwyżej na pół roku więzienia. Na początek na kontrolowanej uwięzi będzie chodzić 3 tysiące osób. A wśród nich na przykład ci, którzy nie płacą alimentów. Potem, jeśli system się sprawdzi, sądy będą odciążać więzienia i wysyłać drobnych przestępców w elektronicznych kajdankach na wolność.
Elektroniczny gadżet to tylko początek łańcucha kontroli. Do telefonu skazańca będzie podłączone specjalne urządzenie, a sygnały z nadajnika będzie odbierać maszyna ustawiona w sądzie. Sprawdzi, czy właściciel bransoletki nie pozwala sobie na zbyt wiele. Taka nowa forma kary ma przypominać areszt domowy - na zewnątrz można wyjść tylko czasami i na krótko.