Adwokaci twierdzą, że trybunał nie powinien badać sprawy byłego ministra. Dlaczego? Bo - ich zdaniem - by postawić kogoś przed trybunałem, konieczna jest uchwała Sejmu. A trybunał zajął się sprawą Wąsacza po... wniosku sejmowej komisji odpowiedzialności konstytucyjnej.
A posłowie rzucają mocne oskarżenia. Chodzi o sprzedaż PZU, Telekomunikacji Polskiej i warszawskich Domów Towarowych "Centrum". Skarb Państwa miał ponieść na tych transakcjach ogromne straty.
Obecna awantura z Eureko o udziały w PZU to zasługa właśnie Wąsacza - twierdzi komisja. Bo to on podpisał z holenderskim konsorcjum nieszczęsną umowę. Umowę, która dawała Eureko władzę w PZU nieproporcjonalnie dużą do liczby posiadanych akcji. W przypadku Domów Towarowych "Centrum" Wąsacz miał zaniżyć ich cenę. A przy prywatyzacji Telekomunikacji zawarł niekorzystną dla Skarbu Państwa umowę z firmą, która doradzała przy sprzedaży tego operatora telefonicznego.
We wrześniu policja zatrzymała Wąsacza. Jak się potem tłumaczyła, były minister w rządzie Jerzego Buzka mógł uciec za granicę. Skąd to podejrzenie? Bo miał wykupioną wycieczkę do ciepłych krajów. Jednak sąd w Gdańsku uznał, że zatrzymanie nie było konieczne. I wypuścił Wąsacza za kaucją.