O planach łódzkich oskarżycieli pisał dzisiejszy "Fakt". I rzeczywiście. Były prezydencki minister, który siedzi teraz w areszcie za łapówkarstwo, może się spodziewać, że wkrótce jego majątek prześwietlą śledczy. Chodzi o sprawdzenie, czy jego pieniądze nie pochodzą z kryminalnego procederu. A także o zabezpieczenie majątku na poczet przyszłych kosztów procesu. "To rutynowa procedura i z całą pewnością pan Wachowski nie będzie miał żadnej taryfy ulgowej" - grzmi Zbigniew Ziobro.
Wyniki prześwietlenia mogą być arcyciekawe. Mieczysław Wachowski, choć już od lat nie pracuje, na brak pieniędzy nie narzeka. Sam utrzymuje, że żyje z oszczędności. Oskarżyciele sprawdzą jednak, czy nie ma przypadkiem jakichś tajnych kont. Poza tym, jak doniósł "Fakt", podejrzewają byłego ministra Lecha Wałęsy, że wzbogacił się na narkobiznesie. Śledztwo w tej sprawie toczy się od 2005 roku.
Mieczysław Wachowski - były zausznik Lecha Wałęsy - właśnie trafił na dwa miesiące do aresztu. Śledczy zebrali mocne dowody na to, że był uwikłany w korupcję, m.in. miał zażądać dwóch milionów złotych za uwolnienie biznesmena aresztowanego w tzw. aferze zbożowej - Hassana al-Zubaidiego. Mało tego. Po przeszukaniu przez oficerów ABW mieszkania Wachowskiego okazało się, że przetrzymuje on bezprawnie kilkanaście tajnych i poufnych dokumentów. Grozi mu 10 lat więzienia.