"Lepiej na razie niech mi się nie pokazuje na oczy, bo mogę dokonać aktu, który każdy sąd usprawiedliwi" - mówił o Oleksym były prezydent Aleksander Kwaśniewski. "W afekcie mogę go udusić!" - sprecyzował Kwaśniewski i dodał, że Oleksy to "ostateczny kretyn".

Opublikowanie taśm oznacza najprawdopodobniej koniec politycznej kariery Oleksego - przez lata sztandarowej postaci lewicy, byłego premiera, byłego marszałka Sejmu, człowieka, który przetrwał nawet oskarżenia o to, że jest rosyjskim szpiegiem.

Sam Oleksy twierdzi, że nie pamięta rozmowy z Aleksandrem Gudzowatym, z 14 września 2006 r., której treść ujawnił wczoraj DZIENNIK. Podczas spotkania z biznesmenem Oleksy otwarcie mówił, że były prezydent Aleksander Kwaśniewski zawsze był "krętaczem", który - jak dowodził - nielegalnie dorobił się majątku. - Żeby nie wiem, jak się naharował, to nie uzbiera tyle, ile potrzebuje na wylegitymizowanie tego - mówił. Dodał, że to "krętacz" Kwaśniewski zbudował w Polsce kapitalizm polityczny.

Oleksy nie szczędził też gorzkich słów innym politykom lewicy. Byłemu premierowi Leszkowi Millerowi i jego synowi wypomniał, że rzekomo chcieli kupić dom za milion dolarów. Markowi Borowskiemu zarzucił fałszowanie wydatków na kampanię wyborczą. Szefa klubu Sojuszu Jerzego Szmajdzińskiego ocenił za to krótko: "Uważam go za buca nadętego".

Oleksy nie przepuścił też Wojciechowi Olejniczakowi, szefowi SLD, który miał odnowić i odmłodzić Sojusz: "Narcyz. Nic nie umie, w żadnym języku słowa nie umie. To jest lider nowej europejskiej lewicy?! Do cholery" - żalił się Gudzowatemu były premier. Przekonywał biznesmena, że z SLD wycieka partyjna kasa, a w końcu stwierdził: "Żadnemu nie wierzę z lewicy. Wszyscy są upaprani".

Takie słowa nie mogły zostać wybaczone. Koledzy Oleksego w zemście nie pozwolili Oleksemu zorganizować konferencji w siedzibie SLD przy Rozbrat. Konferencja odbyła się więc w redakcji "Trybuny".
Oleksy cedził słowa. "Przejrzałem to wszystko w internecie i jestem zdumiony" - powiedział. Stwierdził też, że "nadęty buc" w jego rozumieniu oznacza "człowieka bardzo małomównego". "Wojciech Olejniczak pozostaje w mojej opinii młodym, dynamicznym, pełnym nadziei liderem" - tłumaczył się.

Przeprosiny byłego premiera nie usatysfakcjonowały jednak polityków SLD. Olejniczak podkreślił, że dla takich ludzi jak Oleksy, w SLD nie ma miejsca. "Oleksy zakończył swoją aktywność polityczną w SLD" - podkreślił. Nie powiedział jednak, czy były premier zostanie z partii wyrzucony.

"Józef Oleksy rzuca oskarżenia bez żadnych dowodów i nie może się powstrzymać od tego nawet w prywatnej rozmowie" - komentował sprawę taśm Oleksego Borowski. "Cała ta sprawa napawa mnie zdecydowanym obrzydzeniem" - dodał szef SdPl.

Rewelacjami Oleksego nie jest za to zaskoczony polityk Unii Pracy Ryszard Bugaj. "Gdy jeszcze byłem w Sejmie, a Oleksy był premierem, gdybym nagrał to, co on mi wtedy w prywatnych rozmowach opowiadał, też byłby skandal" - mówi DZIENNIKOWI. I dodaje: "Przypuszczam, że jest więcej ludzi, którym takie rzeczy ględził. Przecież pił wódę z Władimirem Ałganowem".

Bugaj zwraca jednak uwagę, że Oleksy jest "gadułą" i momentami może trochę konfabulować, ale nie oznacza to, że wszystko, co mówi, jest nieprawdą. Bugaja zastanawia, w jaki sposób Kwaśniewski dorobił się dużego majątku. "Prezydent w Polsce nie jest człowiekiem, który zarabia taką kupę pieniędzy" - mówi Bugaj.

Jednak były prezydent oświadczył wczoraj, że jest w stanie rozliczyć każdą złotówkę swojego majątku. "To niech to zrobi, tylko porządnie" - komentuje Bugaj.

Żalu do Oleksego nie kryje Krzysztof Janik, o którym były premier w rozmowie z Gudzowatym powiedział, że jest "po cichu" zatrudniony u Jerzego Urbana. "To nie pierwszy raz, kiedy Oleksy kłamie na mój temat" - mówi Janik.

Nagrania Oleksego wywołały poruszenie nie tylko na lewicy. PiS zapowiedziało, że prace wznowi komisja śledcza ds. prywatyzacji banków. Zaś minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapewnił, że prokuratura poprowadzi osobne śledztwo w związku ze sprawą taśm Oleksego.