"To nie jest nasze odkrycie. Bo ten system, który proponuje rząd, jest bardzo podobny do tego, który obowiązuje w Niemczech" - mówi poseł PiS Tadeusz Cymański. I dodaje: "Idea tego projektu jest bardzo dobra! Powinniśmy się wzorować na dobrych rozwiązaniach z innych krajów">

Rządowy projekt, do którego dotarł "Puls Biznesu", zakłada, że każdy, kto będzie przechodzić na emeryturę, sam wybierze formę wypłaty emerytury. A możliwości są trzy: emerytura indywidualna, małżeńska i tzw. z okresem gwarantowanym - emeryt wskazuje osobę, która po jego śmierci przez dziesięć lat będzie dostawała jego świadczenie.

Posłom najbardziej spodobał się pomysł emerytury małżeńskiej. Byłaby wyliczana wspólnie dla obojga małżonków po zsumowaniu kapitałów z obu rachunków otwartego funduszu emerytalnego. Nowością byłoby również to, że po śmierci jednego z małżonków całą emeryturę dostawałby drugi.

Zdaniem Cymańskiego na emeryturach małżeńskich zyskałyby głównie kobiety, które zrezygnowały z pracy zawodowej, by móc zajmować się domem i wychowywaniem dzieci. "Bo teraz było tak: mąż pracował, mąż zarabiał, więc też mąż trzymał kasę. A żona musiała liczyć na jego łaskę" - mówi Cymański. I dodaje: "Projekt zakłada, że kobiety, które nie pracują, w momencie osiągnięcia wieku emerytalnego dostawałyby pieniądze. I to wydaje się sprawiedliwe".

Cymański mówi, że rządowy projekt ma na celu też wzmocnienie instytucji małżeństwa. "Należy podkreślać uprzywilejowaną rolę małżeństw. Trzeba zapewniać małżeństwom stabilność. A jeżeli jest wspólne opodatkowanie małżonków, to dlaczego miałoby nie być wspólnej emerytury" - podkreśla Cymański.

Projekt podoba się też LPR. "Dziedziczenie emerytur jest kwestią bardzo ważną. Nie znam szczegółów, ale pomysł idzie w dobrym kierunku" - mówi poseł Ligi Andrzej Mańka. LPR wolałoby jednak, żeby emerytury mogły być dziedziczone też przez dzieci, a może nawet przez wnuków.

Zastrzeżenia do projektu ma PO. Zdaniem Elżbiety Radziszewskiej projekt nie przewiduje wszystkich wypadków losowych. "A jeśli małżonkowie wezmą rozwód albo jedno z małżonków wyjedzie do Irlandii? Kto wtedy dostanie emeryturę? Albo jak jedno z nich umrze jeszcze przed przejściem na emeryturę" - pyta się posłanka PO.

Także Joanna Senyszyn z SLD ma kilka zastrzeżeń. "Tworzą się trudności techniczne, bo kto by taką wspólną emeryturę odbierał? Bo jeśli odebrałby ją mąż, który na przykład byłby alkoholikiem i przepiłby całą emeryturę, to żona nie dostałaby wtedy nic" - zastanawia się Senyszyn.

SLD jest jednak w stanie rządowy projekt poprzeć. Posłowie argumentują, że wspólna emerytura jest szansą na poprawę sytuacji materialnej wielu rodzin. "Jeżeli rząd idzie w tym kierunku, to będziemy go wspierać" - deklaruje wiceszef komisji polityki społecznej Tadeusz Tomaszewski z SLD.

Po świętach o rządowym projekcie z prezydium komisji będzie rozmawiać wicepremier Ludwik Dorn, który odpowiada w rządzie za otwarte fundusze emerytalne.

















Reklama