"Przestrzegam przed tymi artykułami. To prowokacja" - stwierdził Ziobro.

Według niego, artykuł miał się opierać jedynie na wyrwanych z kontekstu bądź zmanipulowanych fragmentach zeznań prokuratorów ze śledztwa ws. samobójstwa Blidy. "Chciałem państwa przed tym przestrzec" - powiedział minister.

O co chodzi? Według "GW", w czerwcu łódzka prokuratura - wyjaśniając sprawę samobójczej śmierci Barbary Blidy podczas akcji ABW - przesłuchała czworo prokuratorów z Katowic. Prokurator Tomasz Balas oraz asesorzy Małgorzata Kaczmarczyk-Suchan, Sebastian Głuch i Piotr Wolny tworzyli grupę śledczą badającą sprawę mafii węglowej i powiązań z nią polityków - głównie lewicy.

Jedną z podejrzanych była Blida - była posłanka SLD, minister budownictwa i wiceprzewodnicząca Sojuszu, która zastrzeliła się 25 kwietnia, gdy po 6 rano do jej domu w Siemianowicach z prokuratorskim nakazem rewizji i zatrzymania wkroczyła ABW.

Według prokuratorów, śledczy działali pod presją i nieustanną kontrolą przełożonych. Ponaglano ich i naciskano, by zatrzymali wszystkich podejrzanych. "Zainteresowanie sprawą ze strony przełożonych, jak również ilość spotkań i merytorycznych rozmów, było rzeczą nadzwyczajną, niespotykaną w innych sprawach, może za wyjątkiem Orlenu. Odniosłem wrażenie, że prokurator okręgowy stara się nas kontrolować" - mówi prokurator Balas.

Wśród czterech wątków śledztwa aż dwa dotyczyły samej Blidy, a jeden działaczy SLD. Barbara Kmiecik - osoba, która obciążała Blidę - miała w zamian za swoje zeznania mieć gwarancje bezkarności od zarzutu korupcji.

Katowiccy prokuratorzy zeznają, że podejmując decyzję o zatrzymaniu, nie byli jednomyślni. Balas i Kaczmarczyk-Suchan uważali, że wystarczy Blidzie doręczyć wezwanie na przesłuchanie.

Reklama

Zbigniew Ziobro jakimś sposobem dowiedział się, że "Gazeta" przygotowuje artykuł. I zwołał w tej sprawie specjalną konferencję prasową, na której dementował zarzuty, które... jeszcze nie padły. "Przestrzegam przed tymi artykułami. To prowokacja" - mówił.

Skąd wiedział, o czym jest artykuł "Wyborczej"? Tego nie wyznał. Ale być może sugerował się pytaniami, jakie przysłali do niego dziennikarze "Faktów" TVN, którzy współpracowali z "Wyborczą" przy tym temacie.