Są posłowie, którym nadal przeszkadza, że PO chce się dogadywać z Lewicą i Demokratami. Liderzy partii wolą sprowadzać istotę sporu na Śląsku do lokalnego sporu o odwołanie marszałka sejmiku Janusza Moszyńskiego przez szefa regionu PO Tomasza Tomczykiewicza. Zdaniem Tomczykiewicza marszałek zdradził partię. Według Moszyńskiego to PO nie rozumie samorządu.

"To nie tylko konflikt personalny, bo linia podziału przebiega pomiędzy dwiema frakcjami w PO. Tej chcącej współpracować z PiS z tą, której bliżej do aliansu z Lewicą i Demokratami" - twierdzi dr Marek Migalski, politolog z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. "To, co dzieje się w sejmiku, to walka w obronie interesów lewicy" - twierdzi śląski parlamentarzysta Platformy. Jego zdaniem władze śląskiej Platformy ostro zareagowały, gdy marszałek sejmiku naruszył układ finansowy w regionie.

Reklama

Nazwisko Moszyńskiego stało się słynne, gdy wraz z prezydentem Gliwic Zygmuntem Frankiewiczem chciał zorganizować konferencję programową. Jak się okazało, bez wiedzy kierownictwa partii. Awantura zakończyła się zawieszeniem obu samorządowców. Frankiewicz wrócił do łask, ale Moszyński nie. Tomczykiewicz ogłosił, że stracił do niego zaufanie. Od tygodni chce go odwołać z fotela marszałka. Bezskutecznie, bo do tego nie udało się namówić ani PiS, ani PSL, a więc koalicjantów, którzy z PO wybrali w 2006 r. władze sejmiku.

"Łatwo było przejrzeć rzeczywiste zamiary Tomczykiewicza" - mówi jeden ze śląskich działaczy Platformy. PiS miał pomóc odwołać Moszyńskiego, by Platforma mogła rządzić potem z lewicą. Do rządzenia wystarcza 25 głosów, do zmiany zarządu potrzeba o trzech więcej. Tyle PO z LiD nie mają.

Według naszych rozmówców Platforma staje się na Śląsku gwarantem interesów lewicy. "Moszyński dobrał się do nieprawidłowości w Funduszu Górnośląskim i to wywołało tak wściekłą reakcję szefa regionu" - opowiada jeden z parlamentarzystów. "Wreszcie PO pokazała prawdziwą twarz" - cieszy się poseł PiS ze Śląska.

Reklama

Tusk spotkał się wczoraj ze wszystkimi śląskimi posłami. "Próbował łagodzić nastroje, ale udawał, że nie ma problemu" - relacjonuje jeden z uczestników spotkania. "Zaapelował, by odrzucić przeszłość, odzyskać sejmik dla Platformy i rządzić dalej z LiD" - mówi inny poseł. Ubolewa, że dla szefostwa partii liczy się tylko rządzenie. "Nieważne z kim, nieważne jak i za jaką cenę" - mówi DZIENNIKOWI.