Na razie nikt nie chce oficjalnie przyznać, czy Miller będzie kandydatem LiD w wyborach parlamentarnych, czy nie. Podobnie było w 2005 r. SLD nie wiedział, co ma z Millerem zrobić. Były premier propozycji startu do Sejmu w końcu nie dostał. Ale otrzymał inną propozycję - startu do Senatu. Tu jednak, urażony, odmówił.

Były premier miał zniknąć z życia politycznego w Polsce - takie było życzenie części polityków SLD. Padł nawet pomysł, by w 2009 r. Millera "zesłać" do Parlamentu Europejskiego. Ale były premier ma się nieźle. Choć przez ostatnie dwa lata oficjalnie żadnej funkcji politycznej nie pełni, nadal politycznie istnieje - pojawia się w mediach, a w SLD stoi na czele utworzonej przez siebie wewnętrznej eseldowskiej Platformy Socjalliberalnej i forsuje pomysły bliższe raczej centrolewicy niż SLD. Ma też wielki wpływ na partyjną "Trybunę".

O Millerze pamiętają zwłaszcza działacze łódzkiego Sojuszu. Chcą, by Miller nie tylko kandydował do parlamentu, ale otwierał listę Lewicy i Demokratów w Łodzi. Co na to SLD i cała centrolewica? "Problem Millera polega na tym, że z jednej strony jest on symbolem ogromnego sukcesu wyborczego lewicy, ale z drugiej ogromnej politycznej porażki i problemów SLD" - tłumaczą.

Zdaniem europosła SLD Andrzeja Szejny partia nie zgodzi się na start Millera do Sejmu. Podobnie jak poprzednio. - Nic się od tamtego czasu nie zmieniło - mówi DZIENNIKOWI Szejna. Zaznacza, że ostateczną decyzję o tym, czy były premier znajdzie się na liście, podejmie Rada Krajowa.

Pytania o start Millera jak ognia unika szef Sojuszu Wojciech Olejniczak. Zapytany o to przez dziennikarzy na wspólnej konferencji z Aleksandrem Kwaśniewskim w ubiegłym tygodniu odpowiedział jedynie, że listy LiD będą zachęcające dla wyborców.

"Mam zasady i się do nich zobowiązuję. O listach i kandydatach nie rozmawiam" - stwierdził natomiast wczoraj w rozmowie z DZIENNIKIEM. Innym razem publicznie stwierdził: "Nie zmieniłem zdania od czasu wyborów w 2005 r. Wtedy nie startował".

Niechętnie o Millerze i jego ewentualnym starcie wypowiadają się też inni liderzy Lewicy i Demokratów. "To jest wewnętrzna sprawa SLD" - ucina szef SdPl Marek Borowski. Partia Demokratyczna oficjalnie w sprawie byłego premiera nie chce się wypowiadać.

Reklama

Ale już nieoficjalnie mówi twardo: "Dla nas w ogóle nie wchodzi w grę kandydowanie Millera". Dlaczego? Zdaniem demokratów, choć Miller może zmotywować do zagłosowania twardy elektorat SLD, nie zdobędzie on jednak nowych głosów.

"A Miller może nawet zablokować pozyskiwanie nowych głosów. Ci, którzy są największymi zwolennikami Leszka Millera, i tak zagłosują na LiD, bo innego wyboru nie mają" - mówi jeden z polityków PD.

Ewentualny start w wyborach Millera, jak twierdzą politycy lewicy, z całą pewnością zablokuje Aleksander Kwaśniewski. Bo to właśnie były prezydent od tygodnia stoi na czele Komitetu Wyborczego LiD, i to do niego będzie należało ostatnie słowo, kto znajdzie się na listach, a kto nie. A nie od dziś mówi się o "szorstkiej przyjaźni" w wersji oficjalnej, a w rzeczywistości ostrym konflikcie pomiędzy Kwaśniewskim i Millerem.