Sąd wezwał Millera do uzupełnienia złożonego w sierpniu pozwu o adres zamieszkania ministra sprawiedliwości.
Zamieszczony w pozwie adres zatrudnienia Ziobry nie był wystarczający. Wtorek był ostatnim dniem, kiedy Miller mógł uzupełnić pozew.

Leszek Miller chce pozwać do sądu Zbigniewa Ziobrę za wypowiedź, jakoby w 1998 roku Miller zadeptywał ślady na miejscu gangsterskiej egzekucji generała Marka Papały, byłego komendanta głównego policji.

Reklama

Po południu były premier poinformował, że warszawski adres ministra przekazało mu drogą telefoniczną i elektroniczną kilkoro "dobrych ludzi".

"Wysyłałem do gabinetu ministra sprawiedliwości listy z prośbami, by minister zdradził swój adres zamieszkania w Warszawie lub w Krakowie" - opowiada Miller. "Sąd powiedział mi, że odrzuci mój wniosek przeciwko Zbigniewowi Ziobrze, jeśli nie dołączę do niego adresu zamieszkania pozwanego. Próbowałem go zdobyć. Mój pełnomocnik wysyłał do ministra Ziobry listy, ale pozostawały bez odpowiedzi" - skarży się były premier.

Zdaniem Millera, takie trzymanie się biurokratycznego wymogu przez sąd, to może być wynik nacisków Ziobry, szefa polskiego wymiaru sprawiedliwości. "To są metody prymitywne i prostackie" - oburzał się Miller na specjalnej konferencji prasowej.

Reklama