Kandydat PiS na prezydenta Łodzi Witold Waszczykowski przyznał jednak, że zamieszanie medialne związane z wyrzuceniem z szeregów PiS dwóch posłanek może przysłonić na kilka dni merytoryczną kampanii samorządową. Powoduje to, iż - jak mówił Waszczykowski wieczorem w piątek w TVN24 - znalazł się on teraz "w niekomfortowej sytuacji". Dodał, że sobotnia łódzka konwencja Prawa i Sprawiedliwości przed wyborami samorządowymi może nie cieszyć się dużym zainteresowaniem opinii publicznej.

Reklama

Waszczykowski zakłada jednak, iż planowana konwencja odbędzie się normalnie. "Ja rozumiem, że chciano przeciąć jakiś narastający spór w tej partii i uznano, że lepiej nie ciągnąć tego sporu aż do wyborów 21 listopada, ale zdecydować się na decyzje w tej chwili. Może te decyzje po kilku dniach wyciszą emocje, może po kilku dniach wrócimy do problemów samorządowych" - mówił.

Ocenił, iż jeszcze przez weekend "wszystkie gadające głowy, które +mają poranki+ (w programach telewizyjnych i radiowych), będą ten temat roztrząsać". "Ja chciałbym mieć nadzieję, że od poniedziałku powrócimy w normalne tory kampanii samorządowej i zaczniemy rozmawiać o problemach lokalnych również i na poziomie globalnym, czyli też w Warszawie" - powiedział kandydat na prezydenta Łodzi.

Pytany, czy jest zaskoczony decyzją Komitetu Politycznego PiS odparł, że "po ludzku jest". "Jeszcze (w czwartek) apelowałem do kolegów z Prawa i Sprawiedliwości, by zaczekali z pewnymi radykalnymi decyzjami, uspokoili pewną dysputę, (gdyż) trwa kampania samorządowa i chciałbym, by tym problemom samorządowym się poświęcić" - opowiadał Waszczykowski.

Reklama

Zarówno lokalni działacze PiS, jak i młodzi posłowie, z którymi w sobotę rozmawiała PAP, raczej nie chcą odnosić się do piątkowej decyzji kierownictwa PiS.

Poseł PiS z Podkarpacia Andrzej Szlachta podkreślił w rozmowie z PAP, że "członek partii, który nie przestrzega statutu podlega określonym rygorom". "Panie posłanki Kluzik-Rostkowska i Jakubiak w okresie kampanii wyborczej zamiast zająć się jej prowadzeniem, popieraniem naszych kandydatów, koncentrowały swoją działalność na własnych osobach. Angażowały opinie publiczną hipotetycznymi wyborami na stanowisko prezesa PiS"- ocenił Szlachta.

Przypomniał, że Jarosław Kaczyński w ubiegłym roku został wybrany na kadencje trwającą do 2014 roku. Szlachta nie przypuszcza, że Kluzik-Rostkowska i Jakubiak stworzą własne ugrupowanie polityczne. "Wszyscy, którzy odchodzili nie znaleźli mocnej pozycji politycznej, a ci którzy przemyśleli, wracają do nas, mamy przykład +Polski Plus+" - zaznaczył.

Reklama



Podobnie decyzje Komitetu Politycznego skomentował europoseł Tomasz Poręba. "Jest to naturalna konsekwencja prowadzenia publicznej dyskusji i debaty na temat kondycji PiS. Jest to szkodliwe, zwłaszcza w kampanii wyborczej. Nie da się wygrać wyborów, jeżeli cały czas zamiast o programie PiS mówi się o wewnętrznych konfliktach" - powiedział Poręba.

Pełnomocnik PiS w okręgu 25 w Gdańsku, poseł Andrzej Jaworski odnosząc się do decyzji Komitetu Politycznego ocenił w rozmowie z PAP, że była ona trudna, ale "musiała zapaść". "Od samego początku w PiS była grupa 5-6 osób mających odmienne zdanie niż reszta gremium; każdy może mieć odmienne poglądy i opinie, ale funkcjonując w jakimś ugrupowaniu musi się utożsamiać z jego celami" - podkreślił. Zgodził się, że dyskusje są naturalne, ale powinny się one odbywać w ramach struktur partii.

Szef PiS na Lubelszczyźnie poseł Krzysztof Michałkiewicz nie chciał komentować decyzji o wykluczeniu posłanek. "Ja nie uczestniczyłem w podjęciu tej decyzji, podjął ją Komitet Polityczny, a ja jestem członkiem Komitetu Wykonawczego" - powiedział. Dodał, że nie zna szczegółów uzasadnienia decyzji o wykluczeniu i nie miał jeszcze okazji o tym rozmawiać ani z prezesem partii, ani z nikim z członków Komitetu Politycznego.

Prezes lubuskiego PiS, poseł Marek Ast uważa, że jeżeli Komitet Polityczny podjął decyzję o wykluczeniu Kluzik-Rostkowskiej i Jakubiak, to musiał mieć ku temu mocne podstawy, gdyż to najdalej idąca sankcja. "Jeśli stwierdza się w uzasadnieniu decyzji, że jej podstawą i było naruszenie przez obie panie statutu partii, to w istocie decyzja o ich wykluczeniu była uzasadniona" - powiedział PAP Ast.

Były poseł PiS, wiceminister SWiA w rzędzie J. Kaczyńskiego Marek Surmacz przyznał, że spodziewał się takiej decyzji w stosunku do Kluzik-Rostkowskiej. Uznał jej wykluczenie za logiczny ciąg wydarzeń związany z kampanią i wyborami prezydenta RP. "Przypisywanie sobie po tych wyborach przez poseł Joannę Kluzik-Rostkowską jednostronnego sukcesu, którego dowodem miał być dobry wynik Jarosława Kaczyńskiego było podstawowym błędem. Cała kampania i wybory zostały przegrane i kropka. Ona zamiast to przyznać, dała sobie wmówić przez Platformę, że jest dobrym politykiem i osiągnęła sukces" - powiedział PAP Surmacz.

Według niego, Kluzik-Rostkowska prezentując swoje poglądy publiczne, do tego w imieniu całej partii, kreowała wizerunek PiS, na którym zależało PO. "Poddała się temu trendowi, zgodnie z którym, to Platforma ma określać, co jest najlepsze dla PiS, a nie my sami" - zaznaczył Surmacz. Uznał też, że decyzja Komitetu Politycznego była słuszna, a określony przez Kaczyńskiego profil ideowy umacnia PiS, jako największą siłę opozycyjną na polskiej scenie politycznej.

Wykluczenia Kluzik-Rostkowskiej oraz Jakubiak nie chciał w sobotę komentować prezes wrocławskich struktur partii, poseł Dawid Jackiewicz. "Nie znam wszystkich szczegółów tej sprawy, ponieważ jestem pochłonięty kampanią wyborczą" - powiedział Jackiewicz, który jest kandydatem na prezydenta Wrocławia. Z kolei sekretarz wrocławskich struktur PiS Piotr Babiarz powiedział PAP, że należy uszanować decyzję komitetu politycznego partii i również nie chciał udzielić komentarza w tej sprawie.