Porozumienie Zielonogórskie zrzeszające lekarzy rodzinnych domaga się wzrostu o 72 groszy tzw. stawki kapitacyjnej (środków wypłacanych przez NFZ za udzielenie porady lekarskiej pacjentowi) za świadczenie wykonane przez lekarza podstawowej opieki zdrowotnej. Obecnie stawka wynosi 8 zł. NFZ podkreśla, że nie ma pieniędzy na taką podwyżkę.
W środę przedstawiciele Porozumienia Zielonogórskiego rozmawiali z minister zdrowia Ewą Kopacz, jednak negocjacje nie zakończyły się porozumieniem. Natomiast - według nieoficjalnych informacji PAP - do dymisji podał się podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia Marek Twardowski. Według źródeł PAP, powodem jest spór o kontrakty na 2011 r. z Porozumieniem oraz opóźnienie w wejściu w życie listy leków refundowanych, na której miały znaleźć się długo działające analogi insulinowe.
"Rozmawiałem dzisiaj rano o sytuacji w tzw. Porozumieniu Zielonogórskim, czyli z lekarzami rodzinnymi. Tak jak przeglądamy możliwości finansowe państwa, ale też sytuację materialną poszczególnych grup lekarzy, to nic nie wskazuje na to, żeby lekarze rodzinni byli tą najbardziej poszkodowaną grupą. Mówię bardzo delikatnie" - powiedział dziennikarzom premier, który przebywa na szczycie UE w Brukseli.
"Nie sądzę, żeby dzisiaj istniała realna możliwość negocjacji podwyżek. (...) Wszędzie staramy się raczej szukać oszczędności. Nie może być tak, że w tym czasie, kiedy szukamy oszczędności, grupy zawodowe dobrze sytuowane używają takiej presji, żeby swoją pozycję poprawić. Będę tutaj dość stanowczo bronił racjonalnego podejścia do sprawy" - zapowiedział Tusk.
Odnosząc się do informacji o dymisji Twardowskiego, premier zwrócił uwagę, że wiceminister był jednym ze współzałożycieli Porozumienia Zielonogórskiego. Oświadczył, że jeśli w związku z tym Twardowski "mentalnie nie jest zdolny" do reprezentowania rządu w negocjacjach z lekarzami, "to się nie nadaje". "Chłopie, jesteś w rządzie, to reprezentujesz rząd. Nawet jeśli kiedyś byłeś po drugiej stronie. A jak nie, to trudno" - powiedział szef rządu.