Posłanka PiS Beata Kempa powiedziała we wtorek PAP, że na spotkanie z komisją sprawiedliwości chciałaby zaprosić zarówno prokuratora, który prowadził umorzone 30 grudnia 2010 r. śledztwo dotyczące ujawnienia informacji o prowadzonych przez CBA działaniach operacyjno-rozpoznawczych w związku z tzw. aferą hazardową, jak i prokuratora prowadzącego śledztwo dotyczące m.in. nielegalnego lobbingu w czasie prac nad ustawą o grach i zakładach wzajemnych.

Reklama

O tym, że prokuratura umorzyła śledztwo ws. przecieku w aferze hazardowej 30 grudnia 2010 r. media poinformowały w ubiegłym tygodniu. Dotyczyło ono m.in. kwestii przekazania informacji o działaniach CBA lobbystom związanym z branżą hazardową. Inne wątki tego śledztwa obejmowały kwestie przecieków do mediów różnych informacji.

Nadal prowadzone jest inne śledztwo dotyczące tzw. afery hazardowej. W październiku 2009 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła po doniesieniu z CBA postępowanie, które obejmuje trzy wątki: niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych w czasie prac nad ustawą o grach i zakładach wzajemnych; podejmowania się pośrednictwa w załatwieniu sprawy w ramach prac nad tą ustawą oraz udzielenia lub obietnicy udzielenia korzyści majątkowej lub osobistej w zamian za takie pośrednictwo.

"W sytuacji, w której PO próbuje pozamiatać tę aferę pod dywan warto się spotkać z prokuratorami i porozmawiać na jakim etapie jest śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie ws. tzw. afery hazardowej, czyli czy było rzeczywiście oddziaływanie na proces legislacyjny oraz w sprawie umorzenia sprawy przecieku" - powiedziała Kempa.

Reklama

Przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka Ryszard Kalisz (SLD) zapowiadał już w zeszłym tygodniu, że przychyli się do wniosku posłów PiS w sprawie zaproszenia prokuratora prowadzącego umorzone śledztwo dot. przecieku.

Także we wtorek Kalisz powiedział PAP, że "prokuratura i sądy muszą wiedzieć, że są elementem władzy państwowej i podlegają również opinii publicznej". "Gdyby prokurator prowadzący zrobił konferencję prasową i wyjaśnił przyczyny umorzenia, to nie byłoby tej politycznej wrzawy" - dodał.



Reklama

Także b. członek sejmowej komisji śledczej, która zajmowała się tzw. aferą hazardową, Sławomir Neumann (PO) powiedział we wtorek PAP, że zgadza się, iż prokurator powinien wyjaśnić powody umorzenia tego śledztwa.

Jednak jego zdaniem wniosek o zaproszenie prokuratora prowadzącego śledztwo ws. tzw. afery hazardowej, które się jeszcze toczy, to typowa gra polityczna. "Prokurator nie będzie mógł posłom nic powiedzieć, a posłowie PiS mają tego świadomość" - zaznaczył poseł PO.

Neumann przypomniał, że jeszcze w trakcie prac hazardowej komisji śledczej spotkania z prokuratorami odbywały się zawsze za zamkniętymi drzwiami, a posłowie z komisji posiadali certyfikaty dostępu do informacji niejawnych. "Większość członków komisji sprawiedliwości takich certyfikatów nie ma, więc takie spotkanie po prostu nie ma sensu" - dodał.

Także Kalisz powiedział PAP, że zapraszanie prokuratora prowadzącego śledztwo ws. tzw. afery hazardowej nie ma sensu. "Będę rozmawiał jeszcze na ten temat z wnioskodawcami, bo jak on nie może nic powiedzieć, to po co ma być zapraszany" - zaznaczył.

Kempa - która pracowała w hazardowej komisji śledczej - powiedziała PAP, że zdaje sobie sprawę, że prokuratora będzie obowiązywać tajemnica śledztwa, ale jej zdaniem, ta dyskusja jest po prostu PO nie na rękę, dlatego ją dyskredytują w oczach opinii publicznej.

Tzw. afera hazardowa wybuchła na początku października 2009 r., po publikacji "Rzeczpospolitej", która ujawniła materiały CBA. Z materiałów tych wynikało, że ówczesny szef klubu PO Zbigniew Chlebowski i ówczesny minister sportu Mirosław Drzewiecki mieli podczas prac nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej działać na rzecz biznesmenów z branży hazardowej. W efekcie ujawnienia afery obaj - choć odrzucali zarzuty - stracili stanowiska, a w Sejmie powstała komisja śledcza.

Sejm w październiku ub.roku zapoznał się z raportem z prac hazardowej komisji śledczej oraz dołączonymi do niego czterema zdaniami odrębnymi.