– W ten sposób chce ominąć ustawę, która miała zobligować wszystkie urzędy do ścięcia zatrudnienia o 10 proc., a którą prezydent wysłał do Trybunału Konstytucyjnego – mówi nam jeden z członków rządu.
Do sierpnia z pracą może się pożegnać od kilkuset do dwóch tysięcy urzędników w ministerstwach i urzędach im podległych. Dokładnie tylu ich przybyło w czasie kadencji PO.
Dyspozycje w sprawie redukcji wydał premier. Polecił, aby redukować zatrudnienie zgodnie z przepisami. Jednak zwalnianie w ten sposób nie będzie łatwe, gdyż zakwestionowana ustawa opisywała całą procedurę redukcji. Bez niej zwolnienia trzeba będzie przeprowadzać na podstawie innych przepisów.
Pierwsze działania to wstrzymanie naboru i zakaz przyjmowania nowych pracowników na miejsce odchodzących z urzędów. Równolegle trwają przygotowania do redukcji. Mają one nastąpić w najbliższych miesiącach. Ministerstwa typują już urzędników do zwolnień.
Reklama
Platforma boi się, że wzrost liczby urzędników za jej kadencji będzie wykorzystywany przez politycznych rywali w jesiennej kampanii wyborczej. W ciągu trzech lat rządów PO w administracji publicznej, czyli rządowej i samorządowej, liczba urzędników zwiększyła się o 10 proc.