Jedynym efektem śledztwa ma być niedawne aresztowanie byłego wiceprezydenta Warszawy, oskarżonego o przyjęcie ponad 379 tysięcy funtów łapówki – twierdzi "Newsweek".

Reklama

Jak przypominają autorzy tygodnika, śledztwo zaczęło się w 2008 r. – kiedy w ramach dochodzenia w sprawie prania pieniędzy przez lobbystę Marka Dochnala zatrzymano Petera Vogla.

Vodel – skazany już w Polsce za morderstwo, w końcu ułaskawiony – miał jakoby nadzorować szwajcarskie rachunki polskich polityków, na które miały trafiać pieniądze z łapówek. Media pisały o "liście Vogla" – zestawie nazwisk polityków zaplątanych w aferę.

Z listy jednak wyszły nici: Vogel nie ujawnił polskiej prokuraturze niemal żadnych szczegółów. Wiadomo jedynie, że m.in. założył konto na nazwisko byłego ministra gospodarki Jacka Piechoty, a w tym samym banku miał rachunek bliski współpracownik ministra przekształceń własnościowych Wiesława Kaczmarka, Władysław Bartoszewicz. Z informacji "Newsweeka" wynika też, że prokuratorzy mają numer konta byłego szefa NFZ Aleksandra Naumanna.

Reklama

Okazuje się jednak, że próby uzyskania jakichkolwiek informacji od Szwajcarów spaliły na panewce. Pisma wysyłane do tamtejszej policji pozostają bez odpowiedzi.

Jedyną osobą, o której Vogel miał mówić chętnie i obszernie jest były wiceprezydent Warszawy i bliski współpracownik Pawła Piskorskiego, który miał przyjąć 379 tys. funtów od koncernu Alstom – zwycięzcy przetargu na stołeczne tramwaje. To będzie prawdopodobnie jedyny przypadek korupcji ujawniony dzięki informacjom uzyskanym od Petera Vogla.

Jak zaznacza tygodnik, Alstom, w czasie kiedy wygrywał przetarg, był promowany przez firmę GGK Public Relations – wówczas współwłasność dzisiejszego posła PO Andrzeja Halickiego. "Z przetargami nie mieliśmy nic wspólnego" – kwituje jednak zdecydowanie Halicki.