Jakubowska na razie nie przewiduje powrotu do polityki. "Nie wiem, czy polityka chce mnie" - powiedziała.
"Uważam, że powiedzenie <nigdy nie mów nigdy> jest powiedzeniem, które obowiązuje nie tylko w świecie polityki, dlatego że czasem wiele zależy od przypadku. Przecież to, że Józef Oleksy zadzwonił do mnie w 1995 r. i wyciągnął mnie na 10 lat z dziennikarstwa, było absolutnym przypadkiem, to nie było w moich planach. Nie mogę więc powiedzieć dzisiaj, że ja nie wrócę nigdy do polityki" - zaznaczyła. Jak dodała, "to również jest pytanie do polityki, czy polityka chce mnie".
Dopytywana przez dziennikarzy, powiedziała, że nie otrzymała żadnej propozycji startu w jesiennych wyborach parlamentarnych. Przyznała, że rozmawiała w kwietniu z szefem SLD Grzegorzem Napieralskim, jednak - jak zastrzegła - rozmowa ta nie dotyczyła "jej osoby". Na pytanie PAP, czy byłaby zainteresowana np. współpracą z obecnym kierownictwem Sojuszu, podkreśliła, że "jest osobą otwartą i jest zainteresowana współpracą ze wszystkimi, z którymi coś pożytecznego można zrobić".
Jakubowskiej podczas promocji swojej książki "Najpiękniejsza" w Centrum Prasowym PAP towarzyszyli Miller i b. sekretarz KRRiT, szef Stowarzyszenia "Ordynacka" Włodzimierz Czarzasty; jest on też właścicielem wydawnictwa "Muza", w którym ukazała się ta powieść.
Jakubowska wycofała się z życia publicznego po oskarżeniach w sprawie korupcji przy ubezpieczaniu majątku Elektrowni Opole i tzw. aferze Rywina. W grudniu Sąd Okręgowy w Warszawie uznał ją za niewinną ws. przekroczenia uprawnień przy pracach nad rządowym projektem nowelizacji ustawy o rtv. (chodziło wykreślenie słynnych słów "lub czasopisma"). We wrześniu 2009 r. stołeczny Sąd Apelacyjny uchylił ten wyrok i nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy. Nowy proces ma ruszyć 20 czerwca.
W styczniu 2008 r. prokuratura w Białymstoku umorzyła śledztwo w sprawie tzw. grupy trzymającej władzę, czyli próby ustalenia osób, które miały wysłać Lwa Rywina z korupcyjną propozycją do Agory. Prokuratorzy nie zdołali m.in. ustalić składu tej grupy.
Sprawa Elektrowni Opole wciąż toczy się przed tamtejszym sądem. Jakubowska ma w niej postawiony zarzut przyjęcia 480 tys. zł łapówki. Na ławie oskarżonych zasiadają też jej mąż Maciej J. i były baron opolski SLD Jerzy Szteliga.
Jakubowska wyjaśniła, że dopiero teraz nadszedł dla niej odpowiedni moment, by "zmierzyć się z opinią publiczną". "Nie mogę sobie pozwolić na to, żeby następne kilka lat życia spędzić dalej, jako osoba, która jest uznawana za przestępcę. Dlatego wyszłam z tej jamy, w której się ukrywałam przez ostatnie lata, bo uznałam, że trzeba nareszcie podnieść głowę" - podkreśliła.
Przekonywała, że jest niewinna, zarówno w sprawie afery Rywina, jak i korupcji w związku z ubezpieczaniem opolskiej elektrowni. Jej zdaniem, w Polsce stale lekceważona jest konstytucyjna zasada domniemania niewinności. "Niektórzy zapominają o tym, że czas trybunałów ludowych i egzekutyw partyjnych, które orzekały o tym, kto jest winny, a kto jest niewinny, już minął. Nie wolno niezawisłych sądów zastępować przekonaniem, że opinia publiczna wydaje wyrok" - mówiła b. wiceminister kultury.
Jako dowód na to, że jej samej nie można nic zarzucić, Jakubowska przedstawiła poświadczenie bezpieczeństwa wydane jej w 2002 r. przez UOP w związku z pełnieniem funkcji wiceministra kultury. Drugi dokument to Certyfikat Bezpieczeństwa UE Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego z 2003 r., dzięki któremu, jako szefowa gabinetu Millera, została dopuszczona do tajemnic objętych klauzulą "top secret". Certyfikat ABW - według niej - obowiązywał do 18 stycznia 2005 roku, czyli m.in. w czasie, kiedy w areszcie, w związku ze sprawą Elektrowni Opole, przebywał jej mąż.
Jakubowska zauważyła, że dwie wielkie agencje państwowe poświęciły wiele czasu na sprawdzenie urzędnika państwowego, "czy on jest człowiekiem uczciwym, czy można go dopuszczać do tajemnic państwowych, czy on nie wykorzysta ich, bo ma skłonności do malwersacji, jest uzależniony od hazardu, jest alkoholikiem, narkomanem, czy ma rodzinę, która robi podejrzane interesy".
"Te dwie agencje to wszystko sprawdziły, ale okazało się, że znacznie sprawniejsza i lepsza jest prokuratura z miasta Opole, bo ona wykryła związek przestępczy, wykryła korupcję i wykryła bardzo ciężkie przestępstwa, które w tym samym okresie, kiedy byłam badana przez dwie wielkie agencje, zostały przez mnie popełnione" - ironizowała b. szefowa gabinetu Millera.
Jej zdaniem, warto sprawdzić jak wyglądają procedury weryfikacyjne służb, czy dopuszczenie jej do tajemnic państwowych to tylko "biurokratyczny podpis, który za sobą nic nie niesie", czy rzeczywiście UOP i ABW wykonały ogromną pracę i sprawdziły jej działalność jako posłanki.
Jakubowska tłumaczyła też sprawę jazdy samochodem pod wpływem alkoholu w lipcu 2006 r. Potrąciła wówczas rowerzystę. Jak mówiła było to nazajutrz po finale Mistrzostw Świata w Niemczech, w którym grały Francja i Włochy. "Mój ulubiony piłkarz Zidane został sprowokowany do faulu przez Materrazziego, lekko nadużyłam drinków i rano byłam pod wpływem - okazało się, że mam 0,4 promila. Rowerzysta, z ręką w gipsie, wyjechał na mnie z krzaków i uderzył w moje boczne drzwi" - relacjonowała.
Zwróciła uwagę, że rowerzysta został wówczas ukarany za spowodowanie wypadku, a ona "otrzymała grzywnę za prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu, czyli 0,4 (promila), na bocznej uliczce w Podkowie Leśnej, w brudnym podkoszulku, wracająca ze sklepu z pierogami dla teściowej".
O swojej książce powiedziała, że jest to powieść "o miłości, wierności, przyjaźni, ale też o różnych życiowych przypadłościach, które sprawiają, że nie zawsze - tak jak w życiu - zło jest ukarane, a dobro nagrodzone". Poinformowała jednocześnie, że pisze jej drugą część, która ma nosić tytuł "Hydra".
Miller i Czarzasty zgodnie podkreślali w rozmowie z dziennikarzami, że są przekonani o niewinności swej byłej partyjnej koleżanki. "Cieszy mnie, że pani Jakubowska wyszła z domu, zaczyna się pokazywać publicznie. Jej się to należy i nie ma żadnych powodów, by przebywała w jakiejś ciemnicy" - mówił PAP Miller.