"Bardzo źle się z tym czuję, co kilku dziennikarzy zorganizowało przeciwko Kotlińskiemu, okładając go Piotrowskim. Wmawiali opinii publicznej, że Kotliński ma cokolwiek wspólnego ze śmiercią ks. Jerzego Popiełuszki. To było haniebne i naganne. To jest część prawdy" - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Janusz Palikot.
"Po ludzku rozumiemy jego reakcję, bo Kotliński był przez kilka tygodni linczowany. Nikt nie stanął w jego obronie" - dodaje polityk. Przypomina on, że sama Monika Olejnik zabiegała o wywiad z Piotrowskim, "bo to ciekawe, co morderca ks. Jerzego ma do powiedzenia". A wywiad udało się zrobić właśnie Kotlińskiemu.
"Z niego, i z całego Ruchu Palikota media usiłowały uczynić zgraję zabójców. Nie możemy się na to zgodzić. Dziennikarze przekroczyli pewne granice, i jego obrona też była przekroczeniem granic. Przepraszam wszystkich, których jego zachowanie dotknęło" - mówi Palikot.
Lider Ruchu jednocześnie uważa, że wyciąganie teczki ojca Moniki Olejnik przez "Fakty i Mity" "jest nie do zaakceptowania".
"Mówiłem mu, że wyciąganie teczki ojca Moniki Olejnik jest nie do zaakceptowania. Rozumiem, że przypomniał, iż Monika Olejnik chciała mieć wywiad z Piotrowskim, bo to pokazuje obłudę tej sytuacji. Taką linię obrony bym zaakceptował, ale wyciąganie teczki jej ojca - nie" - stwierdził w "GW" Palikot.
Jednocześnie polityk ostro zaatakował dziennikarkę zarzucając jej przekroczenie granic w programie "Kropka nad i"
"Gdy byłem gościem .
Tygodnik, w którym od kilku miesięcy felietony publikuje Janusz Palikot, a który wspierał jego partię w czasie kampanii wyborczej, wziął pod lupę początki kariery dziennikarki. Roman Kotliński, który 3 listopada nazwał Olejnik "dziennikarską hieną w spódnicy, która potrafi zgnoić człowieka, nie widząc go nigdy na oczy", zapowiedział, że pismo opisze jej "zagadkową karierę, którą zawdzięcza swojemu tatusiowi, wielce zasłużonemu dla PRL wysokiej rangi esbekowi".
Nowy numer pisma przyniósł okładkę, na której pod zdjęciem Olejnik pojawił się napis "Stokrotka". Jest to nawiązanie do głośnego incydentu, który miał miejsce po brukselskim wywiadzie dziennikarki z prezydentem Lechem Kaczyńskim, który już poza nagraniem nazwał ją "stokrotką" i groził, że ma ją na swojej "krótkiej liście". W "Faktach i Mitach", poza okładką, pojawił się tekst Marka Szenborna, w którym czytamy: "W przypadku Moniki Olejnik może nie byłoby tego błysku ani blichtru, ani kariery bez PRL-u, Służby Bezpieczeństwa i stanu wojennego".
Autor, kreśląc życiorys ojca dziennikarki, powtarzał wiele tez tekstu publikowanego wcześniej przez "Gazetę Polską". Jednak - jak pisze "Gazeta Wyborcza" - ojciec Olejnik tak naprawdę nie pracował w SB, a w formacji chroniącej placówki dyplomatyczne (w ramach struktur MSW).
Komentarze (37)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeRuch Palikota miał na swoich listach największą po SLD liczbę kandydatów na parlamentarzystów, którzy w oświadczeniach lustracyjnych przyznali się do związków z SB.
Każdy z kandydatów startujących w wyborach powinien przyznać się do współpracy z SB, jeśli miał taki epizod w karierze. Kotliński do niczego się nie przyznał.
W Instytucie Pamięci Narodowej zachowała się dokumentacja jego kontaktów z SB - tzw. teczka personalna. Mimo zniszczenia części dokumentów, można odtworzyć proces werbunkowy. Kotliński podpisał zobowiązanie dla SB o zachowaniu tajemnicy już na pierwszym tzw. rozpoznawczym spotkaniu, 29 marca 1989 roku. Do formalnego pozyskania doszło 27 kwietnia w Kłodawie.
Niespełna rok później, 2 marca 1990 roku, kiedy upadł komunizm i priorytety służb specjalnych się zmieniły, SB nadal nie chciała rezygnować ze współpracy z TW "Januszem". Planowano zmienić jedynie priorytety z inwigilacji Kościoła na osoby świeckie. Współpraca została zakończona wraz z rozwiązaniem SB dwa miesiące później.
Spór o ten symbol toczy się od początku chrześcijaństwa, krzyż był zawsze siłą wtykany wszędzie, wbrew woli społeczeństw którym go narzucano i zmuszano do określonych zachowań.
Był przyczyną wojen religijnych i wymordowania przez chrześcijan ogromnej ilości ludzi inaczej wierzących.
Nadal, mimo że żyjemy w 21 wieku, krzyż siedzi w głowach sporej części naszego społeczeństwa i nadal polaryzuje nasz naród .
Nadal ci, którzy bezprawnie wieszają krzyż w urzędach państwowych prowokując konflikt, bezczelnie twierdzą, że wojnę wszczynają ci, którzy chcą zdjęcia krzyża.
Polscy politycy i najwyżsi urzędnicy państwowi nawet nie zauważają, że codziennie demonstrują swoją podległość kościołowi i stanowią prawo, które całkowicie jest podporządkowane woli biskupów.
Były prezydent Wałęsa wielokrotnie w udzielanych Monice Olejnik wywiadach podkreślał, że gdy miał problem i nie wiedział jak go rozwiązać, słuchał głosu biskupa i to było dla niego święte.
Stwierdzenie niejakiego „Kobry” - Goryszewskiego : „...nieważne czy Polska będzie biedna czy bogata, ważne by była katolicka...”, tak się zakorzeniło w mózgach posłów, że wartości chrześcijańskie nie schodzą im z ust w przemówieniach sejmowych i nie wstydzą się gwałcić Konstytucję uznając prawo kanoniczne jako nadrzędne.
W konsekwencji to kołtuństwo powoduje, że kościół katolicki jest od 20 lat poza wszelką kontrolą, tematem tabu są finanse kościoła i powszechne przyzwolenie na niekontrolowany odpływ ogromnych pieniędzy z budżetu państwa.
Odpowiadają za to ci posłowie, dla których krzyż jest ważniejszy od Konstytucji, kościół od urzędu państwowego, katechizm od świeckiego prawa a interesy biskupów od rozwiązywania polskich problemów.
Uważam, że polityk publicznie demonstrujący swoje przekonania religijne i podporządkowujący świeckość państwa wartościom chrześcijańskim, powinien być usuwany z urzędu i karany.
W innym przypadku nigdy nie dowiemy się, jaka część budżetu Państwa jest wchłaniana przez kościół katolicki, nigdy nie będzie przyzwolenia na jakąkolwiek dyskusję na ten temat. Natomiast normalne pytania o świeckość Państwa będą traktowane jako zamach na wartości chrześcijańskie, dyskryminację kościoła i walkę z Bogiem
Dlatego właśnie wiszący w każdym miejscu publicznym krzyż jest tak ważny.
Jego rolą jest taki ucisk na mózgi naszych posłów, żeby podział dochodu narodowego l uchwalany budżet Państwa był korzystny dla kościoła katolickiego, zgodnie z życzeniem faktycznych zwierzchników większości naszych posłów czyli biskupów.
KOMSOMOLSKUJU PRAWDU.
PRYGŁASZAJU WSIECH SWOŁOCZEJ IZ PO, SLD I PSL. MY WAS TREBUJEM.