Zanim jednak ministrowie ruszą z pracami, premier ma rozmawiać z nimi szczegółowo o tym, czym będą się zajmowały ich resorty i kto z wiceministrów zostanie lub kto zastąpi odchodzących. Na razie nowi ministrowie mają zająć się organizacją resortów i wdrożeniem w pracę. Nie mogą udzielać się w mediach. To oznacza, że wielu z nich ujrzymy i usłyszymy dopiero w przyszły wtorek na kolejnym posiedzeniu rządu.
Najważniejszy będzie resort finansów. Większość zapowiedzianych zmian dotyczy finansów publicznych albo na nie wpływa. Już wczoraj rząd przyjął projekty ustawy okołobudżetowej, którą Jacek Rostowski pokazał jeszcze przed zaprzysiężeniem rządu. Wprowadza ona jedną z obietnic z expose – likwiduje tzw. lokaty antybelkowe. Oprócz tego przepisu są inne, zamrażające wynagrodzenia w całej budżetówce czy podwyższające dochody, np. akcyzę.
Teraz resort pracuje nad budżetem, który ma być znany na początku grudnia. Równocześnie przez odpowiedzialnego za podatki wiceministra Macieja Grabowskiego ma zostać przygotowana ustawa o opodatkowaniu kopalin. Gdy ją przygotuje, ma się zająć pakietem zmian w ulgach PIT, przygotowaniem przepisów likwidujących ulgę internetową i modyfikujących prorodzinną. Do tego resort Rostowskiego będzie recenzentem wszystkich zmian proponowanych przez inne ministerstwa z punktu widzenia ich wpływu na budżet. To ogromna władza, zwłaszcza że premier zapowiedział w expose szybkie zmniejszanie deficytu sektora finansów publicznych i długu w relacji do PKB, który z obecnych ok. 53 proc. ma spaść do 47 w 2015 r. Więc każdy z pomysłów, który zagrozi realizacji tych celów, może zostać odrzucony.
Nie wiadomo jeszcze, kto przygotuje projekt podwyżki składki rentowej, która ma dać budżetowi dodatkowe 8 mld zł. Może to zrobić zarówno resort Rostowskiego, jak i nadzorujące system zabezpieczenia społecznego Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Od piątku kieruje nim Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL. Ale nawet jeśli nie trafi do niego projekt podwyżki składki, to będzie zajmował się innym, najgłośniejszym w tej kadencji. To właśnie ten resort zajmie się przygotowaniem projektu ustawowego wieku emerytalnego do 67 lat. To pomysł, który w poprzedniej kadencji podsuwał Michał Boni, a teraz prawdopodobnie zrealizuje go minister z PSL. To odwrotna sytuacja niż w zeszłej kadencji, gdy Jolanta Fedak forsowała cięcie składki do OFE, a rządowy projekt w Sejmie reprezentował Michał Boni.
Gorącym kartoflem może się okazać kwestia kwotowej waloryzacji emerytur – inicjatywa samego premiera. W poprzedniej kadencji resort pracy sprzeciwiał się temu pomysłowi, obawiając się niekonstytucyjności projektu. Dlatego niewykluczone, że może on zostać przygotowany jako projekt kancelarii premiera. Sprawa rozstrzygnie się prawdopodobnie w przyszłym tygodniu, bowiem wtedy Donald Tusk ma rozmawiać z szefem resortu pracy.
Michał Boni natomiast będzie kierował resortem administracji i cyfryzacji – oprócz wprowadzenia cyfrowej rewolucji w administracji ma załatwić zapowiedzianą przez premiera Tuska kwestię emerytur księży.
Budżet ma być znany na początku grudnia