Dodatkowo samorządy domagają się większych pieniędzy z budżetu na realizację ustawy. Rząd na razie nie mówi „nie”, choć z realizacją postulatów się nie spieszy.
Sporna ustawa zakłada m.in. zatrudnienie asystentów rodzin, którzy mają im pomagać w rozwiązywaniu problemów, oraz finansowanie z budżetu gmin pobytu jej mieszkańców w ośrodkach opiekuńczych.
– Zamiast zgłaszać własny projekt nowelizacji, woleliśmy go wspólnie przedyskutować i zgłosić jako projekt rządowy. Daje to większą szansę na jego przyjęcie – tłumaczy Grzegorz Kubalski ze Związku Powiatów Polskich.
Głównym postulatem samorządów jest możliwość zamiany wszystkich zadań nałożonych na gminy z obowiązkowych na fakultatywne. – Administracyjne rozwiązania ministerstwa pięknie wyglądają na papierze. Ale to wspólnota lokalna najlepiej wie, jaka forma pomocy rodzinie jest optymalna. Zamiast wyznaczać asystenta rodziny jak automat, lepiej będzie w niektórych gminach stworzyć placówki wsparcia dziennego czy wykorzystać narzędzia systemu oświaty – mówi Kubalski.
Jednak przedstawiciele rządu zastrzegli, że nowelizacja mogłaby wejść w życie dopiero w połowie przyszłego roku. To oznacza, że przez 6 pierwszych miesięcy 2012 r. gminy i powiaty musiałyby znaleźć środki w budżetach na realizację nowych zadań.
Według ZPP realizacja ustawy będzie kosztować państwo 711 mln zł. Tymczasem, jak informuje resort pracy, w przyszłorocznym budżecie zarezerwowane na to jest 70 mln zł oraz 62,5 mln zł w rezerwie celowej. Ministerstwo uważa szacunki samorządów za zawyżone, ale jednocześnie z nieoficjalnych informacji wynika, że wnioskowało niedawno do ministra finansów o zwiększenie potrzebnych środków do 300 mln zł.
Forsowany przez lokalne władze pomysł dobrowolności budzi wątpliwości Agnieszki Wojciechowskiej z Fundacji Wspierania Rodziny „Adams”. – Jeśli nowe rozwiązania pomocy rodzinie się sprawdzą, a w niektórych krajach europejskich funkcjonują dobrze, to forma dobrowolności w ich wykorzystywaniu będzie ze szkodą dla rodzin. Wiele gmin z tych narzędzi w ogóle nie skorzysta, tłumacząc się brakiem środków – uważa Wojciechowska. Dodaje, że wiele samorządów w obecnym systemie źle zarządza środkami przyznanymi na wspieranie rodzin.
Fakultatywność to jednak niejedyna zmiana, którą próbują przeforsować samorządowcy. Domagają się też możliwości zatrudniania pracowników socjalnych w charakterze asystentów rodziny, by nie tworzyć kolejnych etatów (w myśl obecnej ustawy pracownicy socjalni nie mogą łączyć obu funkcji) i wydłużenia czasu na wprowadzanie koniecznych zmian. – Nie sposób zdążyć ze wszystkim do stycznia, bo w grę wchodzą często głębokie zmiany w systemie opieki – mówi Ewa Kamińska, wiceprezydent Gdańska ds. polityki społecznej.
Od tego raczej nie ma ucieczki, pozostaje jednak pytanie, na ile pomoc rodzinom jest skuteczna, gdy samorządy są do niej przymuszane.
Nowelizacja może wejść w życie w połowie przyszłego roku
Budżetowych pieniędzy wystarczy na kwartał, góra na pół roku. Pytanie, co dalej
Samorządy nie unikają podejmowania działań potrzebnych i użytecznych, takich jak wspieranie rodzin potrzebujących. Jednak nowe regulacje są na tyle kosztowne, że budzi to nasze duże obawy. Skoro rząd nie gwarantuje odpowiedniego zabezpieczenia środków, szukamy alternatyw i przedstawiamy różne propozycje. Najlepszym rozwiązaniem byłoby, rzecz jasna, pozostawienie nowych zadań wynikających z ustawy jako obligatoryjnych, ale przy jednoczesnym zapewnieniu środków na ich realizację. Szacunki dokonane przez gminy i powiaty, choć rażąco wyższe niż wyliczenia rządowe, są moim zdaniem wiarygodne. Tylko w mojej gminie wydatki na pomoc osobom potrzebującym okazały się trzykrotnie wyższe niż w szacunki rządu. Nowy system wspierania rodziny i pieczy zastępczej w obecnej formie szybko stanie się nowym problemem samorządów. Rozpoczęcie jakichkolwiek zadań, nie mając pewności, czy ma się odpowiednie środki na ich realizację, jest nieuzasadnione.