"Jakoś połatamy i przetrwamy - nie widać tu planowania ani recept na to, jak przełamać marazm, który jest w tej chwili. Pytanie: co dalej? Tu nie widać żadnej szerszej wizji, myślenia o przyszłości - po prostu trwanie w spokoju" - powiedziała PAP Szydło.
Rada Ministrów przyjęła we wtorek projekt budżetu na 2012 rok. W dokumencie założono, że w przyszłym roku deficyt nie przekroczy 35 mld zł, wzrost gospodarczy wyniesie 2,5 proc. PKB, a deficyt sektora finansów publicznych nie przekroczy 3 proc.
W opinii Szydło takich właśnie założeń budżetowych należało się spodziewać. Jej zdaniem przyjęte w projekcie założenia powinny "w miarę" odpowiadać sytuacji finansowej.
Na początku listopada minister finansów Jacek Rostowski zapowiedział, że przygotuje trzy warianty budżetu na 2012 rok, w zależności od założeń wzrostu gospodarczego. Pierwszy wariant "umiarkowanego spowolnienia" w przyszłym roku zakładał wzrost PKB o 3,2 proc., drugi wariant "średniego spowolnienia" - wzrost PKB o 2,5 proc., a trzeci "wariant recesyjny" - ze spadkiem PKB o 1 proc.
Według Szydło wszyscy oczekiwali, że rząd przyjmie właśnie tę drugą wersję budżetu, bo jest dla rządu "bezpieczna". Jak mówiła, jeśli wskaźnik wzrostu będzie nieco wyższy, to rząd ogłosi to jako swój sukces, a jeśli niższy - winą zostanie obarczona sytuacja zewnętrzna.
W ocenie wiceszefowej PiS jasno też widać, że projekt budżetu przedstawiany kilka miesięcy temu był "taktycznym posunięciem w grze wyborczej".
Szydło powiedziała też, że niepokoi ją zakładany wysoki poziom bezrobocia. "Będzie takie samo jak w tym roku, a może większe" - mówiła. Według założeń projektu budżetu bezrobocie na koniec 2012 r. wyniesie 12,3 proc.
Szydło ma wątpliwości, czy założony deficyt zostanie utrzymany. Jak mówiła, PiS obawia się, że zaplanowane dochody nie zostaną osiągnięte. A jeśli nie uda się uzyskać założonych dochodów, to - jak mówiła - albo czeka nas korekta budżetu, albo kolejne podwyżki.