Zbigniew Ziobro zaapelował do prezydenta Bronisława Komorowskiego o podjęcie rozmów z przedstawicielami Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na temat koncesji na cyfrową emisję dla TV Trwam. Albo zgoda buduje i Bronisław Komorowski włącza się do gry, włącza się do akcji, i sprawia, że wolność słowa i pluralizm mediów w Polsce będzie broniony (...) albo mamy w Polsce drugą grupę trzymającą władzę z jedną twarzą Donalda Tuska, z drugą twarzą prezydenta Komorowskiego - mówił Ziobro.

Reklama

Ziobro zaznaczył na konferencji prasowej w Sejmie, że to ludzie mianowani przez prezydenta do KRRiT "podejmowali tę niesprawiedliwą i bezpodstawną decyzję". Pan prezydent nie może nabierać wody w usta, nie umyje tutaj rąk - mówił Ziobro.

Jeśli prezydent zechce w sposób oficjalny podjąć rozmowy z przedstawicielami KRRiT i odwołać się do argumentacji, która legła u podstaw ich decyzji, to też może skłonić ich do ponownego rozważenia słuszności tych niesprawiedliwych decyzji i mogą one zostać zweryfikowane - zaznaczył Ziobro.

Minister w Kancelarii Prezydenta Sławomir Rybicki stwierdził, odnosząc się do słów Ziobry, że były minister sprawiedliwości de facto zwrócił się do prezydenta, aby głowa państwa wpłynęła na KRRiT. To zachowanie niepoważne i niedopuszczalne. Namawianie prezydenta do czynienia nacisku na KRRiT lub na jakikolwiek inny niezależny organ jest namawianiem do łamania prawa - powiedział.

Reklama

Być może takie praktyki były znane Ziobrze, gdy pełnił funkcje publiczne, ale w demokratycznym państwie prawa powinny być one niedopuszczalne - skomentował prezydencki minister.