Media donoszą, że raport z prac zespołu Macierewicza "28 miesięcy po Smoleńsku" można kupić w księgarni "Gazety Polskiej" mniej więcej za 60 zł. Rzecznik PiS Adam Hofman, odnosząc się do tych doniesień, powiedział dziennikarzom w Sejmie między innymi, że Sejm nie zgodził się wydać raportu. Uważa, że skoro marszałek Kopacz nie chce propagować dobrego raportu, to wychodzą tylko jej intencje polityczne.

Reklama

Trudno spełniać oczekiwania i prośby, jeśli one nie mają charakteru jawnego. Nie wiem, może to są wyłącznie marzenia - powiedziała na środowej konferencji prasowej Kopacz, odnosząc się do wypowiedzi Hofmana. Marszałek podkreśliła, że poprosiła o sprawdzenie, czy ktokolwiek się zwracał z prośbą, by zadośćuczynić prośbie Antoniego Macierewicza.

Takiej prośby w ogóle nie było - powiedziała.

Kopacz wyjaśniła, że w poprzedniej kadencji Sejmu na stronie internetowej zespołu Antoniego Macierewicza umieszczono siedemnaście nagrań z jego posiedzeń. - W tej kadencji nikt nie zgłosił wniosku tym zakresie. Czynności te były zawsze wykonywane na prośbę i we współpracy z panem Bartłomiejem Misiewiczem, asystentem pana posła Macierewicza - wyjaśniła.

Mimo wielokrotnych próśb o przedstawienie dokumentów z prac zespołu w celu uzupełniania danych na stronie zespołu, a także ich archiwizacji (...) nie zostały one dostarczone - dodała marszałek Sejmu.

W odpowiedzi na te słowa oświadczenie przesłał szef biura zespołu parlamentarnego ds. zbadania katastrofy Bartłomiej Misiewicz. Napisał, że nieprawdą jest, iż raport z działalności zespołu pt. "28 miesięcy po Smoleńsku" jest w sprzedaży; zaznaczył, że żadne wydawnictwo nie dostało od zespołu parlamentarnego zgody na rozpowszechnianie raportu.

Podkreślił też, że od czasu zaprezentowania raportu - 10 sierpnia - został on uaktualniony i zredagowany. Prace nad raportem zakończyły się - według Misiewicza - w ostatni wtorek 28 sierpnia. Twierdzi on, że tego samego dnia zwrócił się z prośbą do marszałek Sejmu o wydanie raportu przez wydawnictwo sejmowe (kopia pisma została załączona do oświadczenia). Jak dodał, nie otrzymał odpowiedzi na tę prośbę "poza informacją pani marszałek, że ww. pisma nie otrzymała".

Według Misiewicza twierdzenia Kopacz, że Sejm nie utrudnia pracy zespołowi są "niewiarygodne". Szef biura zespołu napisał, że od samego początku urzędnicy Kancelarii Sejmu ignorowali pisma kierowane przez szefującego zespołowi Antoniego Macierewicza z prośbą o spisywanie stenogramów z posiedzeń. Jako dowód Misiewicz załączył do oświadczenia m.in. kopię pierwszego wysłanego w tej sprawie pisma z 10 września 2010 roku adresowanego do szefa Kancelarii Sejmu Lecha Czapli.