W liście Jolanta Kwaśniewska napisała, że działalność w ramach Kongresu Kobiet uniemożliwia jej natłok obowiązków związanych z prowadzeniem fundacji, którą założyła jeszcze będąc prezydentową. - To bardzo poruszający list, a zarazem przykład, jak można rozstać się elegancko, nie zatrzaskując za sobą drzwi - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Danuta Waniek, działaczka Kongresu Kobiet i ministra obrony w gabinecie cieni. Do niedawna "zasiadała" w nim także Jolanta Kwaśniewska, której przypadła funkcja ministry spraw zagranicznych. Teraz jej nazwisko już ze składu gabinetu zniknęło.
Wedle nieoficjalnych informacji gazety, wypełniony grafik nie był jedynym powodem rozstania Kwaśniewskiej w Kongresem. Mówi się o braku porozumienia z liderkami stowarzyszenia, m.in. prof. Magdaleną Środą. - Nie wiem, czy tak było, ale Jolanta rzeczywiście od pewnego czasu dawała wyraz rozczarowaniu Kongresem - mówi Waniek.
Sama Magdalena Środa w rozmowie z dziennik.pl zapewnia, że nie ma mowy o żadnym konflikcie między nią a byłą prezydentową. Jolanta Kwaśniewska już wcześniej deklarowała większe zaangażowanie w działalność swojej fundacji - wyjaśnia. Dodaje, że list byłej prezydentowej nie jest żadną wielką decyzją, a jego konsekwencją jest po prostu wycofanie jej nazwiska z gabinetu cieni Kongresu Kobiet. - Pozostajemy w dobrych relacjach - zapewnia Środa, która na pytanie o konflikt między nią i Kazimierą Szczuką a Jolantą Kwaśniewską reaguje śmiechem.
Magdalena Środa dodaje jednak, że jej zdaniem ten krok podyktowany jest również względami politycznymi, a mianowicie inicjatywą Europa Plus, której podjął się Aleksander Kwaśniewski wspólnie m.in. z Januszem Palikotem. - Jej błogosławieństwo dla męża mogłoby zjednać temu przedsięwzięciu wiele ludzi - mówi Środa.
Komentarze (43)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeNie tylko ze względu na wschodnioazjatycką urodę, choć niezaprzeczalnie Imelda była w młodości o wiele piękniejszą kobietą, niż Jolanta.
Imelda, rocznik 1929, nadal żyjąca, była żoną prezydenta Filipin – Ferdinanda Marcosa.
Swojemu społeczeństwu, (jedno z najbiedniejszych państw Globu, obecnie 92 miliony mieszkańców) Imelda prezentowała się jako „żona swojego męża”, ucieleśnienie łagodności, mądrości i dobroci.
Była uwielbiana przez miliony Filipińczyków. Miała własny program w prorządowej TV, występując tam chętnie z córką Imee (co to przypomina?) – często rozmowy dotyczyły urody, kosmetyków i strojów.
Liczne fundacje, organizacje charytatywne pod jej, Imeldy, patronatem, akcje pomocy dla najbiedniejszych lub ofiar kataklizmów – w rzeczywistości były „pralniami” pieniędzy o wartości setek milionów dolarów USA!
Faktyczną władzę na Filipinach sprawował nie Ferdinand, a ona – Imelda! Kobieta niewątpliwie inteligentna, ale bezwzględna, zimna, wyrachowana, mściwa, okrutna, próżna, z niebywałym zamiłowaniem do ekstrawagancji i luksusu (po obaleniu rządów klanu Marcosów, w 1986 roku, znaleziono w szafach ich rezydencji m.in. 1000 sztuk obuwia Imeldy, 900 torebek, 500 płaszczy).
Wróciła na Filipiny w 1989 roku. W 2001 roku zarzucono jej liczne malwersacje finansowe z okresu prezydentury Marcosów (1965-1986), w skali wielu miliardów (!!!) dolarów USA.
ZOSTAŁA UNIEWINNIONA! Werdykt ten nie dziwi o tyle, że wielu przedstawicieli filipińskiej władzy, która sądziła wtedy Imeldę, to ludzie, którzy u jej boku – wiele lat wcześniej – dorobili się, również nielegalnie, olbrzymich majątków „z niczego”….
Oto prawdziwa Choroba Filipińska.
Mnie to podoba sie RYJ ;;kaczafiego;;!