Rząd pracuje nad projektem ustawy, która ułatwi korektę płci. Sęk w tym, że podobny projekt złożyła posłanka Anna Grodzka z Ruchu Palikota. Oba przewidują daleko idące ułatwienia.
W tym ostatnim założono m.in., że zmiana płci byłaby możliwa od 16. roku życia. Wystarczyłoby złożyć wniosek z opiniami od dwóch specjalistów. Z kolei w projekcie rządowym mowa jest o rezygnacji z wymogu pozywania rodziców za błędne ustalenie płci dziecka. Obowiązywać ma tryb pozaprocesowy. Ustalenie płci niewiele różniłoby się od np. stwierdzenia nabycia spadku.
Strategią Donalda Tuska jest naśladowanie posunięć Ruchu Palikota. Tak było wcześniej w przypadku in vitro i związków partnerskich - mówi "Rzeczpospolitej" Łukasz Gibała, poseł Ruchu Palikota. Anna Grodzka przypomina z kolei: Międzyresortowy zespół powstał po tym, gdy w ubiegłym roku złożyłam wstępną wersję projektu. Później wycofałam go, by w styczniu złożyć go w poprawionej wersji.
Jak przekonuje minister ds. równości Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz z PO projekt mógłby trafić do Sejmu jeszcze w tym roku. Do oceny w moim biurze trafiły już wstępne założenia. Dobrym rozwiązaniem byłoby rozpatrywanie go w Sejmie, łącznie z innymi projektami w tej samej sprawie - mówi.
Zdaniem politologa dr. Wojciecha Jabłońskiego, może jednak w ogóle nie chodzić o uchwalenie projektu.
Rząd tak daleko się nie posunie, bo prace nad ustawą nie są wyrazem troski o osoby, które mają problem z tożsamością płciową, ale działaniem czysto politycznym - wyjaśnia. Taktyką PO jest prezentowanie się raz jako partia liberalna, raz jako konserwatywna. To czarowanie elektoratu - dodaje.