Z sondażu przeprowadzonego pod koniec czerwca wynika, że Stowarzyszenie "Republikanie", byłego posła PiS Przemysława Wiplera, może liczyć na poparcie 19 proc. wyborców. Wyprzedzać ma je tylko PO z 25-proc. poparciem i PiS z 23-proc. poparciem.

Reklama

Sam ośrodek - w reakcji na krytykę środowiska - przyznaje teraz, że nie pozostaje to bez związku z samą metodą badawczą.

- Na wynik ostatniego z pytań mogły mieć wpływ wcześniej zadane pytania, jak i sposób sformułowania samego pytania o preferencje - można przeczytać m.in. w oświadczeniu wysłanym przez pracownię badania opinii publicznej.

Wiadomo, że obok pytań: Czy Polsce grozi katastrofa demograficzna, a PiS i PO zajmują się głównie zwalczaniem siebie nawzajem, znalazły się także takie: Czy słyszał(a) Pan(i) o powstaniu nowego stowarzyszenia "Republikanie" założonego przez posła Przemysława Wiplera, którego programem jest m.in. obniżenie podatków, ograniczenie obciążeń biurokratycznych, zmniejszenie liczby urzędników oraz wsparcie dla rodzin? i np. Czy gdyby stowarzyszenie "Republikanie" brało udział w najbliższych wyborach do Sejmu, rozważał(a)by Pan(i) oddanie na nie głosu?".

Prezes pracowni Marcin Duma przyznaje także w rozmowie z "Presserwisem", że było to badanie, w którym pytania formułuje zamawiający, w tym przypadku stowarzyszenie posła Wiplera".

- O przyjętych metodach otwarcie informowaliśmy - zastrzega. Za każde pytanie stowarzyszenie musiało zapłacić 800 zł.

Jan Kujawski, członek zarządu Organizacji Firm Badania Opinii i Rynku nie kryje oburzenia. - Nie pamiętam badania z tak długą serią tendencyjnych pytań. Badania mają opisywać rzeczywistość, a nie ją kreować - mówi.