Nie jestem człowiekiem mściwym, ale powinna nam dać do myślenia postawa takich państw jak Niemcy czy Izrael, które ludzi odpowiedzialnych za zbrodnie nazistowskie ścigają do końca ich życia - powiedział, komentując decyzję IPN o zbadaniu, dlaczego Wojciech Jaruzelski nie może stanąć przed sądem, a może wyjść na przyjęcie i wygłosić 40-minutowe przemówienie.
Według Gowina porównanie między nazizmem a komunizmem jest uprawnione, ponieważ "jest pełna symetria między nazizmem a komunizmem".
Sąd uznał sprawców stanu wojennego za związek przestępczy, ale z tego wyroku wyłączony był generał Jaruzelski, bo jego sprawę traktowano osobno właśnie ze względu na stan zdrowia - uważa Gowin dodając, że to "porażka wymiaru sprawiedliwości.
Gowin stwierdził też, że w przypadku Jaruzelskiego chodzi o odpowiedzialność karną, a nie polityczną. Dlatego nie zdecydowano o postawieniu Jaruzelskiego przed Trybunałem Stanu. - Za tłumienie protestów robotniczych na Wybrzeżu, za stan wojenny powinien stanąć dokładnie przed sądem, nie przed Trybunałem – argumentował.
Jego zdaniem generał powinien zostać choć symbolicznie osądzony, choć nie chciałby, żeby trafił do celi. Dodał, że biografia Jaruzelskiego jest "naganna". - W najgorszym okresie stalinowskim współpracował z informacją wojskową. Wtedy donosy na kolegów kończyły się bardzo często kulką w potylicę. Potem był odpowiedzialny za czystki antysemickie w armii i poprowadził polskie wojska na Czechosłowację. To, że dzisiaj on jest przedstawiany jako bohater, jako prawdziwy patriota, to jest pomieszanie podstawowych pojęć moralnych - mówił.