O takiej sumie mówią "DGP" dwa niezależne od siebie źródła; jedno związane z sejmową speckomisją a drugie z organami ścigania.
- Brzmi aż absurdalnie. Dlatego chcemy, by sprawę wyjaśnić na zamkniętym posiedzeniu speckomisji, przecież wszyscy mamy dostęp do ściśle tajnych informacji - mówi nam jeden z parlamentarzystów. - Niezbędne do tego jest wysłuchanie tak ministra obrony narodowej jak odwoływanego szefa kontrwywiadu – dodaje. - Nie wiem co mam myśleć. MON ma do wydania prawie 140 miliardów, a kluczowe decyzje podejmuje Skrzypczak. Jest do pomyślenia intryga, aby go odstrzelić w polityczny niebyt. Z drugiej strony trudno uwierzyć, że w SKW zwariowali - mówi poseł sejmowej komisji obrony narodowej.
Jednak decyzja przewodniczącej komisji Elżbiety Radziszewskiej o której informowała na łamach "DGP" nie zmieniła się.
- Zaprosimy przedstawiciela wnioskodawcy czyli ministra obrony narodowej. Nie przewidujemy rozmowy z dymisjonowanym szefem SKW generałem Januszem Noskiem - mówiła dziennikarzom w Sejmie.
W konflikcie między dymisjonowanym szefem SKW a wiceministrem obrony narodowej niewiele jest pewnych faktów. Wiadomo, że prokuratura okręgowa w Warszawie po lekturze materiałów przygotowanych przez kontrwywiad wszczęła śledztwo z paragrafu 228 kodeksu karnego, czyli właśnie przyjmowania korzyści w związku z pełnieniem funkcji publicznych.
Sam kontrwywiad przesłał nam oficjalne odpowiedzi, że doniesienia złożył jeszcze w kwietniu. Od tamtej pory prokuratorzy wojskowi i cywilni spierali się między sobą, kto ma zbadać podejrzenia. Wojskowi argumentowali, że generał Skrzypczak jest już emerytowanym żołnierzem i cywilnym wiceszefem resortu obrony.
- Nie byłem i nie jestem skorumpowany - oświadczył sam generał. Jego przełożony minister Tomasz Siemoniak wydał komunikat, w którym wyraził zadowolenie, że podejrzenia zbada niezależna prokuratura. Całą sprawą żył również wczoraj Sejm, a kolejne konferencje organizowali politycy SLD, PiS oraz Ruchu Palikota. Wszyscy domagają się przedstawienia parlamentowi pełnej informacji o konflikcie od ministra, a także szefa Służby Kontrwywiadu.
Komentarze(61)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeJak mozna awansowac z porucznika rezerwy na generala za PIS
Hej PISiury, w ciagu 2 lat,od stopnia porucznika !
Kto pomoze mi zrozumiec ten awans ?
Co dokonal Witold M., ze zostal generalem ?
Jaki prezdet ,taki general .
Wstyd i obrzydzenie bierze, kiedy sie na to towarzystwo patrzy.
---
Co zostalo po PIS !
W powstalych po WSI Sluzbie Kontrwywiadu Wojskowego i Sluzbie Wywiadu Wojskowego oczywiste jest odejscie szefa SKW Antoniego Macierewicza. Zostal poslem i nie moze tego laczyc z szefowaniem kontrwywiadowi
i. Mniej oczywista jest dymisja Marczuka, który kieruje SWW- byly straznik miejski za PIS...general w 2 lata
SKW czeka weryfikacja: -
Na wstepie oddzielimy zawodowych zolnierzy od osób, które Macierewicz pozatrudnial z klucza politycznego - przede wszystkim czlonków redakcji swojego pisma "Glos", dzialaczy Ruchu Patriotycznego(partia Macierewicza) i osób, które w 1991 r. pracowaly z Macierewiczem w MSW
STRAZNIK MIEJSKI...general w 2 lata za PIS juz od dawna na generalskiej EMERYTURZE
jak PIS- agent Tomek...smieje sie z pracujacych ciezko POLAKOW...!!!
---
Trotylowe ciasteczka w nitroglicerynowej polewie
2007-11-12 06:30
Byly straznik miejski zostal generalem...w 2 lata od zera ...za PIS !!
Po roku sluzby w wywiadzie wojskowym, jego szef, byly warszawski straznik miejski z czasów prezydentury Lecha Kaczynskiego Witold Marczuk zostal generalem - pisze "Trybuna".
Zdaniem gazety to policzek dla polskiej armii."Trybuna" pisze, ze najpierw z cywila stal sie pulkownikiem,
bo pewnie tego wymagala ranga jego stanowiska. Potem z okazji Dnia Niepodleglosci jego pryncypal i obecny prezydent Polski nadal mu pierwszy stopien generalski.
Marczuk mial wiele wpadek, w tym dopuszczenie do zamachu na ambasadora
Zdaniem "Trybuny" jest swoistym paradoksem i kompletnym brakiem wyczucia ze strony prezydenta, ze nominacja Marczuka na niezasluzony stopien generalski przypadla w tym samym dniu i podczas tej samej uroczystosci, na której prezydent odznaczal ciezko rannego w tym zamachu, ale wracajacego do zdrowia ambasadora Edwarda Pietrzyka.
To juz drugi taki przypadek - dla przypomienia. Wiele lat temu awansowal wprost na generala szer. Glódz...Armia zreszta moze bawic sie w harcerstwo, jesli chce. Ale za tym wszystkim stoja ciezkie pieniadze na pensje, emerytury, generalskie urlopy i przywileje.
GENERAŁEK ODCHODZĄCY NA EMERYTURĘ, MILION ODPRAWY.KTO ZAPŁACI-SZEREGOWY PODATNIK KOWALSKI
polska armia ma sie modlic i chodzic na pielgrzymki...!
tak chce kosciol i PIS...!
To oni rozwalili i zdemoralizowali kaplanami alkocholikami i biskupami zbokami polskie wojsko !
POLSKIE WOJSKO...nie przedstawia soba zadnej wartosci wojskowej poza garstka specjalnych oddzialow .
Mozna z powodzeniem zaoszczedzic pieniadze...ropedzajac wiekszosc tej rozmodlonej bandy.
Niech ich kosciol utrzymuje !
WIĘCEJ TU GENERAŁÓW...I PUŁKOWNIKÓW NIŻ PODOFICERÓW !!!
...POŁOWA JEJ BUDŻETU --- IDZIE NA PENSJE...NAGRODY...
ODPRAWY...SAMOCHODY SŁUŻBOWE...MIESZKANIA ...EMERYTURY
Jerzy Miller – inżynier automatyk, po studiach specjalizujący się w obróbce skrawaniem.
Agata Kaczyńska – sekretarz komisji – specjalista w zakresie wyszkolenia, budowy i eksploatacji spadochronów i paralotni. Prawniczka zajmująca się organizacją pracy w Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Ryszard Krystek – jedyny członek podkomisji technicznej z tytułem profesora. Specjalność: inżynieria ruchu drogowego, bezpieczeństwo transportu drogowo-morskiego, wpływ struktury sieci ulicznej na sprawność i efektywność funkcjonowania transportu indywidualnego w miastach, analiza zagrożeń bezpieczeństwa wyprzedzania na dwupasmowych drogach kierunkowych.
Płk dr Olaf Truszczyński – psycholog lotniczy z Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej; „specjalista od walki z otyłością, w której to dziedzinie udzielał się dorabiając w salonie kosmetycznym”.
Maciej Lasek – pilot samolotowy, inżynier lotniczy, obronił doktorat pt. „Wpływ interferencji aerodynamicznej na ruch zrzucanych z samolotu zasobników”. „GP” przedstawia też analizę wypadków i incydentów lotniczych, które badał Lasek. Okazuje się, że to głównie awaryjne lądowania bądź „problemy z dobiegiem po przyziemieniu”. Katastrof jest niewiele, a te, którymi się zajmował dotyczyły małych, głównie jednosilnikowych, turbośmigłowych samolotów szkolno-treningowych, turystycznych i akrobatycznych. O Lasku i Klichu czytamy: „nigdy nie badali żadnej katastrofy dużego, wielosilnikowego samolotu odrzutowego, skutkującej znaczną liczbą ofiar śmiertelnych”.
Blisko milion zlotych kosztowal do tej pory skarb panstwa - czyli podatników - raport z
likwidacji WSI przygotowany przez Antoniego Macierewicza. Sam byly szef komisji
likwidacyjnej nie zaplacil ani grosza. To kolejny przyklad na to, ze funkcjonariusze
publiczni nie ponosza odpowiedzialnosci za swoje dzialania
W raporcie z likwidacji Wojskowych Sluzb Informacyjnych (2006 r.)
zamieszczono wiele nazwisk osób, które wedlug komisji likwidacyjnej
i jej szefa Antoniego Macierewicza dzialaly nielegalnie, czy to pracujac w WSI,
czy wspólpracujac z ta sluzba.
Prokuratura stwierdzila, ze sa to w wielu przypadkach oskarzenia goloslowne,
ze komisja nie zebrala dowodów, a sprawy w raporcie przedstawiono tendencyjnie
(np. ze ktos byl o cos oskarzony, ale juz nie wspomniano, ze sad go uniewinnil).
Niektóre osoby i instytucje wymienione w raporcie pozywaly Macierewicza o naruszenie dóbr osobistych. Bezskutecznie. Sady stwierdzily, ze skoro Macierewicz sporzadzil raport jako funkcjonariusz publiczny, to nie moze odpowiadac jako osoba fizyczna. Moze odpowiadac urzad, w imieniu którego dzialal. Do polowy maja MON, czyli skarb panstwa, czyli podatnicy, zaplacil 807 tys. zl za przeprosiny w mediach i 191 tys. zl odszkodowan.
Razem blisko milion zlotych.
ta kasa poszla nie z powodu likwidacji WSI, ale z powodu publikowania w mediach przez
tego oszoloma-cwaniaczka nazwisk ludzi i bezzasadnego oskarzania ich w tym pseudoraporcie
Macierewicz byl inicjatorem, a wczesniej doprowadzil do upadku rzadu Olszewskiego swoja akcja z teczkami. Rewelacyjny przyglup.
Byc moze po zwyciestwie PiS bedzie ministrem obrony narodowej.
Ciekawe do czego doprowadzi nasze wojsko ?
jak mam szanowac panstwo, które nie szanuje siebie?
jak mam uwazac, ze sluszne jest i sprawiedliwe, ze emeryt staje przed sadem za 0,80 zl (osiemdziesiat groszy), ze piekarz ma skarbówke na karku, bo chleb czerstwy rozdal, i kilkaset zl VAT-u sie nie zgadza, itd., itp...
a taki zlamas, pozyteczny idiota/ruski agent (wybierz, co prawdziwsze) czysci kase panstwa na milion zlotych i nie ma sposobu, zeby za to zaplacil...
to samo jest z komisja majatkowa... setki milionów poszly sie kochac, a czlonkowie komisji sa niewinni, bo byli niewiadomokim...
to juz nawet nie jest dziki kraj... to poyebany kraj
Jerzy Miller – inżynier automatyk, po studiach specjalizujący się w obróbce skrawaniem.
Agata Kaczyńska – sekretarz komisji – specjalista w zakresie wyszkolenia, budowy i eksploatacji spadochronów i paralotni. Prawniczka zajmująca się organizacją pracy w Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Ryszard Krystek – jedyny członek podkomisji technicznej z tytułem profesora. Specjalność: inżynieria ruchu drogowego, bezpieczeństwo transportu drogowo-morskiego, wpływ struktury sieci ulicznej na sprawność i efektywność funkcjonowania transportu indywidualnego w miastach, analiza zagrożeń bezpieczeństwa wyprzedzania na dwupasmowych drogach kierunkowych.
Płk dr Olaf Truszczyński – psycholog lotniczy z Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej; „specjalista od walki z otyłością, w której to dziedzinie udzielał się dorabiając w salonie kosmetycznym”.
Maciej Lasek – pilot samolotowy, inżynier lotniczy, obronił doktorat pt. „Wpływ interferencji aerodynamicznej na ruch zrzucanych z samolotu zasobników”. „GP” przedstawia też analizę wypadków i incydentów lotniczych, które badał Lasek. Okazuje się, że to głównie awaryjne lądowania bądź „problemy z dobiegiem po przyziemieniu”. Katastrof jest niewiele, a te, którymi się zajmował dotyczyły małych, głównie jednosilnikowych, turbośmigłowych samolotów szkolno-treningowych, turystycznych i akrobatycznych. O Lasku i Klichu czytamy: „nigdy nie badali żadnej katastrofy dużego, wielosilnikowego samolotu odrzutowego, skutkującej znaczną liczbą ofiar śmiertelnych”.
Ci, którzy zarzucają ekspertom zespołu parlamentarnego, że nie są specjalistami od badania katastrof lotniczych (mimo że nigdy się za takich nie podawali – przeciwnie, do znudzenia powtarzali, że są fachowcami w swoich dziedzinach), powinni przyjrzeć się składowi komisji Jerzego Millera.
Tyle, ile przekazali Rosjanie
Na czele komisji stał urzędnik, minister spraw wewnętrznych, wcześniej wiceminister finansów i szef Narodowego Funduszu Zdrowia. Z wykształcenia inżynier automatyk, po studiach specjalizujący się w obróbce skrawaniem. Miller wsławił się tym, że trzykrotnie jechał do Moskwy po kopie nagrań z czarnych skrzynek. Za pierwszym razem przywiózł nagranie o kilkanaście sekund krótsze, za drugim razem – zaszumione. Miller faktycznie pełnił rolę komisarza politycznego komisji, jako polityk Platformy Obywatelskiej wykonywał polecenia otrzymane od Donalda Tuska.
Sekretarzem komisji została mgr Agata Kaczyńska, specjalista w zakresie wyszkolenia, budowy i eksploatacji spadochronów i paralotni, prawniczka zajmująca się organizacją pracy w Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Szefem podkomisji technicznej komisji Millera był dr inż. Stanisław Żurkowski. Nie ma danych na temat pracy doktorskiej i okoliczności uzyskania przez Żurkowskiego stopnia doktora nauk technicznych. Jego zastępcą był płk mgr inż. Mirosław Wierzbicki – inżynier lotniczy, inżynier pokładowy, szef Pionu Techniki Lotniczej w Inspektoracie MON.
Nie ma jasności, czy Żurkowski jako szef podkomisji był w Smoleńsku, z pewnością natomiast miejsce katastrofy obejrzał Wierzbicki. Oto, co można przeczytać o nim w wywiadzie rzece z Edmundem Klichem „Moja czarna skrzynka”:
„Edmund Klich: – Wierzbicki odmówił wykonania planu badania wraku.
Redaktor: – Wierzbicki w ogóle znał się na konstrukcji tupolewa?
– Z tego, co wiem, w Smoleńsku nie było nikogo, kto w tej dziedzinie byłby specjalistą.
– Czy to znaczy, że Polacy w ogóle nie chodzili do wraku?
– Jeśli chodzili, to niewiele z tego wynikało. W czerwcu zrobiłem odprawę w Moskwie, na której omawialiśmy wyniki pracy. Wierzbicki przedstawił na niej tylko tyle, ile przekazali mu Rosjanie”.
O wpływie sieci ulicznej
Jedynym członkiem podkomisji technicznej z tytułem profesora był Ryszard Krystek, wykładowca akademicki z Politechniki Gdańskiej (Katedra Inżynierii Drogowej), podsekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury w rządzie Marka Belki. Jego specjalność to inżynieria ruchu drogowego, zajmuje się m.in. bezpieczeństwem transportu drogowo-morskiego, wpływem struktury sieci ulicznej na sprawność i efektywność funkcjonowania transportu indywidualnego w miastach, analizą zagrożeń bezpieczeństwa wyprzedzania na dwupasmowych drogach dwukierunkowych. W 2009 r. na konferencji pod patronatem marszałka sejmu Bronisława Komorowskiego wygłaszał referat „Badania losów ofiar wypadków drogowych”.
W podkomisji technicznej znalazł się także ppłk dr inż. Sławomir Michalak – inżynier lotniczy z Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, kierownik Zakładu Awioniki. Jak napisał „Nasz Dziennik”, Michalak to stypendysta sowieckiego Instytutu Inżynierów Lotnictwa Cywilnego w Rydze. Ppłk Michalak był w Moskwie przy odczytywaniu czarnych skrzynek. Tam miał sugerować odsłuchującemu nagrania rozmów z kokpitu tupolewa ppłk. Bartoszowi Stroińskiemu, by nie skupiał się na identyfikacji nierozpoznanego głosu, przypisanego niesłusznie gen. Błasikowi.
– Zrobiły to już osoby, które „dobrze znały” dowódcę Sił Powietrznych – miał powiedzieć Stroińskiemu Michalak.
Warto dodać, że głos gen. Błasika rozpoznał – jak podał „Nasz Dziennik” – płk rez. Wiesław Kędzierski, który zaraz po katastrofie smoleńskiej został wydelegowany do Moskwy jako tłumacz. Kędzierski, który pracował w Dowództwie Sił Powietrznych, ukończył Wojskową Akademię Lotniczą im. Gagarina w Moninie pod Moskwą. Ze znajdujących się w IPN dokumentów wynika, że płk Kędzierski w okresie PRL był delegowany na szkolenia wojskowe w Związku Sowieckim.
Walka z otyłością
Szefem podkomisji medycznej komisji Millera był płk dr Olaf Truszczyński – psycholog lotniczy z Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej. Równocześnie specjalista od walki z otyłością, w której to dziedzinie udzielał się dorabiając w salonie kosmetycznym.
W komisji Millera byli także prawnicy. Najbardziej znany z nich to prof. Marek Żylicz, specjalista od prawa międzynarodowego. Jako członek komisji był zwolennikiem działań, które „nie będą drażnić niedźwiedzia”. Z kolei dr Agnieszka Kunert-Diallo to specjalista od kolizji praw w międzynarodowym transporcie lotniczym. Na uczelni Łazarskiego daje m.in. następujące wykłady: „Dokumenty przewozowe (kontrola dokumentów)”.
Specjalista od mikrosamolotów ze skrzydłami machającymi
Kluczową rolę w komisji Millera pełnił Maciej Lasek, wiceprzewodniczący podkomisji lotniczej – pilot samolotowy, inżynier lotniczy. Lasek pisał pracę doktorską pt. „Wpływ interferencji aerodynamicznej na ruch zrzucanych z samolotu zasobników”, ma też na koncie kilkanaście artykułów, których był współautorem – m.in. „Badanie wrażliwości strukturalnej modelu ruchu ornitoptera sterowanego”, „Modelowanie i symulacja lotu mikrosamolotu ze skrzydłami machającymi”, „Modelowanie i realizacja techniczna urządzeń wspomagających kaskaderskie efekty specjalne”. W latach 1993–2010 brał udział w próbach fabryczno-państwowych samolotów ultralekkich oraz jako pilot doświadczalny w próbach fabryczno-państwowych pięciu typów szybowców i motoszybowców.
W 2003 r. Maciej Lasek został wiceprzewodniczącym Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Hania Archangielska z portalu Pl.Wolności przeanalizowała 147 wypadków, które zdarzyły się od tego czasu do lipca 2010 r. „Mamy 17 zdarzeń badanych pod kierownictwem doktora inżyniera Macieja Laska. Ciekawe jest zestawienie samolotów biorących udział w tych 147 badanych wypadkach. To cała seria samolotów An, malutkich Cessn, przedpotopowych Piperów, piękna rodzina Wilg, Kolibrów i Zlinów, czyli głównie jednosilnikowe, turbośmigłowe samoloty szkolno-treningowe, turystyczne i akrobatyczne, w tym jedna prawdziwa bestia – dwusilnikowy Let L-200 Morava. [...] Co do samych zdarzeń, to mamy tu głównie awaryjne lądowania z powodu zakłóceń pracy silnika, nierzadko wskutek braku paliwa, za to na trawiastych podłożach lotniska lub okolic, z utratą podwozia lub tylko zaryciem w grunt i kapotażem. Zdarzyły się też niestety i takie wypadki, w których doszło do zahaczenia o przeszkody naziemne wskutek złej pogody lub utraty silnika, ale to wyjątki. Większość stanowią problemy z dobiegiem po przyziemieniu, czyli lotnicze pierwociny. Wszystkie badane wypadki dotyczyły samolotów o prostej konstrukcji z czasów braci Wright, nieposiadających skomplikowanej awioniki i aparatury. Ich badania polegały na oględzinach pola wypadku i analizie dokumentów samolotów.
Jakie jest zatem realne doświadczenie badawcze wielce szanownych dżentelmenów i bardzo uczonych doktorów Laska i Klicha, jeśli nigdy nie badali żadnej katastrofy dużego, wielosilnikowego samolotu odrzutowego, skutkującej znaczną liczbą ofiar śmiertelnych?”.
Projekt zarządzenia "w sprawie użycia żołnierzy Żandarmerii Wojskowej do udzielenia pomocy Policji" pochodzi z 18 września 2013 r. Pismo jest krótkie. Czytamy w nim:
"Na podst. art. 18a ust. 1 ustawy z dnia 6 kwietnia 1990 r. o Policji zarządza się, co następuje:
W związku z przygotowaniami do policyjnego zabezpieczenia:
1) 19 sesji Konferencji Stron Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu [...] w dniach 11-22 listopada 2013 r.
2) ogólnopolskich uroczystości państwowych i obywatelskich mających na celu uczczenie odzyskania przez Polskę niepodległości, które odbędą się w dniu 11 listopada 2013 r. żołnierze Żandarmerii Wojskowej udzielą pomocy Policji w zakresie ochrony bezpieczeństwa i porządku publicznego [...].
Prezes Rady Ministrów"
Art. 18a ust. 1 ustawy o Policji, na który powołuje się Tusk, przewiduje użycie wojska "w razie zagrożenia bezpieczeństwa i porządku publicznego, jeżeli siły Policji są niewystarczające do wykonania ich zadań".
W uzasadnieniu projektu Tusk napisał m.in.:
"Biorąc pod uwagę fakt, że rozpoczęcie konferencji [klimatycznej] przypada na dzień 11 listopada 2013 r., kiedy na terenie kraju organizowane są "Marsze Niepodległości", w trakcie których dochodzi do konfrontacji pomiędzy środowiskami antagonistycznymi, należy zakładać, że w tym dniu na terenie Warszawy może dojść do prób zakłócenia bezpieczeństwa i porządku publicznego. Ponadto ze względu na skalę wydarzenia oraz temat konferencji należy się spodziewać, że w czasie konferencji może nastąpić eskalacja sytuacji spowodowanej organizowaniem na terenie Warszawy manifestacji i akcji protestacyjnych, które mogą powodować wspomniane wyżej zagrożenia".
Szef PO dodał: "[...] wstępna kalkulacja sił i środków przewiduje, że skutecznym sposobem eliminacji potencjalnych zagrożeń na terenie RP będzie wykorzystanie do wsparcia działań Policji sił i zasobów pozostających w dyspozycji Żandarmerii Wojskowej".
Szczególnie groźnie brzmią jednak następujące słowa Tuska: "projekt ten będzie również testem dla służb odpowiedzialnych za stan bezpieczeństwa i porządku publicznego w zakresie właściwego zapobiegania i przeciwdziałania zidentyfikowanym ryzykom, a także likwidacji wszelkich źródeł napięć i niepokojów społecznych".
W ubiegłym roku manifestację patriotyczną rozbiła policja, a sprowokowane rozruchy wykorzystano do ataków na obóz niepodległościowy. W tym roku szykuje się prowokacja przy użyciu wojska. Wyznaczenie na 11 listopada szczytu klimatycznego, na który zjadą się działacze skrajnej lewicy z całej Europy, nie było - jak widać - przypadkowe.
O projekcie zarządzenia premiera Tuska jako pierwszy poinformował na Twitterze publicysta "Gazety Polskiej" i bloger Aleksander Ścios.
cos nie jasne ?
Zapytaj patrioty z Torunia nadajacy z nadajników KGB na Uralu.
polska armia ma sie modlic i chodzic na pielgrzymki...!
tak chce kosciol i PIS...!
To oni rozwalili i zdemoralizowali kaplanami alkocholikami i biskupami zbokami polskie wojsko !
POLSKIE WOJSKO...nie przedstawia soba zadnej wartosci wojskowej poza garstka specjalnych oddzialow .
Mozna z powodzeniem zaoszczedzic pieniadze...ropedzajac wiekszosc tej rozmodlonej bandy.
Niech ich kosciol utrzymuje !