PiS, Solidarna Polska i PSL za dalszymi pracami nad obywatelskim projektem zaostrzającym przepisy antyaborcyjne; PO, SLD i Ruch Palikota - przeciwko.
Platforma Obywatelska zgłosiła wniosek o odrzucenie projektu. Przemawiająca w imieniu klubu Joanna Kluzik-Rostkowska argumentowała, że kompromis w kwestiach aborcyjnych, zawarty dwadzieścia lat temu, jest dobry i nie należy go naruszać. Wcześniej podobnie mówił na konferencji prasowej premier Donald Tusk, który potwierdził, że w jutrzejszym głosowaniu w klubie PO nie będzie dyscypliny.
Armand Ryfiński z Ruchu Palikota przekonywał, że ów kompromis należałoby raczej zliberalizować niż zaostrzać. Podkreślał, że nie należy sprowadzać kobiety do "roli inkubatora". Ruch Palikota będzie głosował za odrzuceniem projektu.
Jan Dziedziczak, reprezentujący w debacie drugi pod względem wielkości klub - PiS - przekonywał, że niepełnosprawni mają od początku taką samą godność i prawo do życia, jak osoby pełnosprawne. Zadeklarował, że Prawo i Sprawiedliwość jest za dalszymi pracami nad projektem w komisji.
Przemawiający w imieniu PSL Franciszek Stefaniuk mówił, że waga tematu i szacunek dla życia wymagają, by dalej pracować nad obywatelskim projektem. Podkreślał, że życie dzieci zdrowych i chorych powinno być chronione przez prawo w równym stopniu. W PSL, podobnie jak w PO, nie będzie dyscypliny podczas głosowania.
Marek Balt z SLD przekonywał, że temat aborcji po raz kolejny jest elementem rozgrywki politycznej prawicy. Według niego, kobieta sama powinna decydować o swoim zdrowiu oraz o tym, ile chce mieć dzieci i kiedy. Sojusz Lewicy Demokratycznej opowie się w głosowaniu za odrzuceniem projektu ustawy.
Reprezentujący Solidarną Polskę Tadeusz Woźniak apelował, by nie odrzucać obywatelskiego projektu i skierować go do prac w komisjach. Miarą podejścia do problemu jest nasze człowieczeństwo i podejścia do godności, której niezbywalnym elementem jest prawo do życia - mówił poseł SP.
W czasie debaty doszło też do słownych przepychanek.
Marzena Wróbel zapytała ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza, o to ile dzieci zostało zabitych ze względu na zespół Downa, a ile ze względu na inne choroby. Posłanka chciała też wiedzieć, jakie metody aborcji stosują w Polsce lekarze. Marszałek Sejmu Jerzy Wenderlich próbował z nią dyskutować. Tłumaczył, że jej pytanie wkracza w zakres wiedzy ściśle medycznej, a on nie dopuści do tego, by na sali sejmowej odbyła się dyskusja na temat metod, jakimi dokonuje się aborcji. Posłanka Wróbel nie poddawała się. W końcu, po ostrej wymianie zdań, marszałek wyłączył jej mikrofon.
Obowiązująca od 1993 roku ustawa dopuszcza aborcję w trzech przypadkach: gdy lekarz uzna, że ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia matki, gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby oraz gdy ciąża jest wynikiem gwałtu.